W drodze do Tsawo West zatrzymujemy sie przy źródłach Mzima – to jedyna piesza wycieczka podczas całej wyprawy – co prawda w towarzystwie rangersa, ale zawsze...
Przed dalszą drogą jemy opróżniamy lunch boxy, w towarzystwie małp czatujących na naszą nieuwagę. Trzeba uważać, bo są bardzo sprytne i częśc naszego obiadu faktycznie ląduje w ich łapkach.
Koło 15.00 dojeżdżamy do naszej bazy w Tsawo West i tu... zaskoczenie... lodge składa się z wielu małych domków rozsianych na zboczu, w każdym zamiast jednej ściany jest moskitiera. Widok niesamowity, tym bardziej, że w pobliżu są oczka wodne, które przyciągają zwierzęta.
O 16.00 ruszamy na kolejny game drive – tym razem jedziemy do miejsca zwanego sanktuarium nosorożców – podobno na 8 arach jest ich ponad 60, ale nam niestety nie udaje sie nam żadnego spotkać. W ogóle w Tsawo West, z powodu tego, że park jest podośnięty gęstą, niską roślinnością, bardzo ciężko jest cokolwiek wypatrzyć. Dixon przez radio dostaje informacje od innego kierowcy, że w okolicy pojawił sie lampart. Ruszamy w szaleńczym tempie do wskazanego miejsca, ale nie udaje sie nam dotrzeć na czas.
Później czatujemy przy wodopoju. Żyrafy i zebry wyraźnie zamierzają się napić, ale są bardzo ostrożne. Moment, kiedy piją, jest dla nich największym zagrożeniem i w naszym towarzystwie nie podejmują ryzyka. Czekamy kilkanaście minut, a później odjeżdżamy.
Wieczorem długo siedzimy przy piwie, później ktoś z obsługi odprowadza nas do pokoju. Nie mogę spać, całą noc slyszę słonie, hieny i odgłosy innych zwierząt w pobliżu. Rano okazuje się, że faktycznie niektóre musiały być bardzo blisko. Ktoś z naszej wycieczki opowiada, że nie mógł wejść do chatki wieczorem, dopóki pracownicy lodge na jego oczach nie odgonili słonia, ktoś inny nie mógł wyjśc rano, bo pod drzwiami było pełno gałęzi naznoszonych przez zwierzęta. Jestem niewyspana, ale wrażenia naprawdę niesamowite!
Rano ostatni dzień na safari - jedziemy przez Tsawo West w kierunku Mombasy. Po drodze mijamy miejsce, gdzie 400 lat temu wybuchł wulkan – oglądamy rozlewisko lawy – Shetani oraz najmłodsze góry świata - Chyulu.
To już koniec safari.