Podróż Moja wyprawa śladami Inków - El Condor passa...



2010-12-03


             Raniutko, zaraz po wschodzie słońca, pojechaliśmy do Doliny i Kanionu Colca. To tam w 1981 r. polscy kajakarze przepłynęli  cały Kanion, co było światową rewelacją.
Jak ten autobus tam wjechał, jeden Bóg wie! Szutrowa droga szerokości nie większej od autobusu, zakręty po 300 stopni, z lewej skała, z prawej przepaść kilkusetmetrowa i tak jechaliśmy przez 1,5 godziny. Co niektórzy zamykali oczy, a ja po prostu z rozdziawioną gębą chłonęłam te widoki, których chyba nigdzie indziej  na świecie nie ma.
             I tak dojechaliśmy do Krzyża Kondora. Tam co rano zjeżdżają się ludzie aby oglądać mistyczne widowisko, gdy z otchłani Kanionu wznoszą się majestatyczne kondory. To królewskie ptaki Inków, one odprowadzały dusze zmarłych w zaświaty. To ogromne ptaszyska, rozpiętość skrzydeł dochodzi do 3 m. Widok jest zaiste powalający!!!!

 

             Cała trasa przez ostatnie dwa dni to niewiarygodne góry, przepaści, w dole maleńkie tarasowe poletka, uprawiane jak za czasów Inków. Co jakiś czas punkt widokowy, gdzie Indianie rozkładają stragany i handlują bajecznie kolorowymi wyrobami z wełny alpak i lam. To są strasznie fajne stworzenia!! Przystrojone w czerwone pompony, które maja je chronić od złych duchów, dumnie pozują do zdjęć ze swoim właścicielem. Za 1 sola oczywiście!!! Taka alpaka lub lama jak się zezłości to pluje! No i mnie się też dostało, bo chyba za bardzo wytarmosiłam taką jedną, śliczną, bielutką!!
Po drodze przejeżdżaliśmy przez rezerwat Vicunas. To takie wielblądowate stworzenia, żyjące w stanie dzikim, mające najdroższą na świecie wełnę, bo 1 kg kosztuje 500 dolarów. Są  urocze, zgrabne, brązowo rude z białym brzuszkiem.

  • Image348
  • Image352
  • Image360
  • Image410
  • Image412
  • Image413
  • Image414
  • Image418
  • Image421
  • Image422
  • Image435
  • Image436
  • Image437
  • Image447
  • Image453
  • Image465