Kiedy jedziemy za granicę na wakacje zwykle zwracamy uwagę na zabytki, na sławne miejsca i uroczystości. Kiedy zamieszkamy w jednym w tych sławnych miejsc, zabytki stają się jedynie dekoracją naszego codzienniego życia i mamy czas, żeby zauważyć te wszystkie drobiazgi, które składają się na charakter narodowy i są istotniejsze w zrozumieniu innej kultury niż wszystkie pokazy flamenco i pochłonięte przez nas talerze miejscowych przysmaków.
Dziś parę słów o studenckich stołówkach. To błahy temat, w porównaniu do separatyzmu Basków i Katalończyków, kolonialnej przeszłości, filozofii Ortegi y Gasseta i innych elementów, kształtujących współczesną Hiszpanię, a jednak w okolicach południa zdeycydowanie wysuwa się na czoło zainteresowań młodych intelektualistów. Student Uniwersytetu Warszawskiego w tej sytuacji ma do wyboru połknąć przyniesione z domu kanapki, kupić suchego tosta w sklepiku lub udać się na stołówkę. Stołówka to jedna, dość obskurna sala, gdzie znudzone panie podają kotlety z ziemniakami, lub ziemniaki z kotletami.
W obliczu zamknięcia ukochanego przez studentów i profesorów baru mlecznego, zwanego piszczotliwie "Karaluchem", jedyną alternatywą są restauracje na Krakowskim Przedmieściu, należące do najdroższych w Polsce, lub syntetyczny kurczak z KFC. Dopiero widząc jakie możliwości gastronomiczne stawia przed studentem Universidad Complutense w Madrycie, zdałam sobie sprawę jak polscy studenci są pokrzywdzeni przez los.
Tutaj w każdym budynku na kampusie uniwersyteckim jest stołówka (w moim budynku są dwie - każda z nich większa niż stołówka UW). Serwuje się dania obiadowe porównywalne do restauracyjnych w rozsądnych cenach. Można wybrać sposród trzech dań pierwszych, trzech dań drugich oraz kilku deserów. Gratis dostaniemy chleb i wodę. Jeśli nie jesteśmy głodni, możemy usiąść w ogródku i napić się świetnej kawy z ekspresu za 70 centów.
Procedura zamawiania jest dość zabawna - trzeba podejść do maszyny, która pobiera pieniądze, wybrać swoje zamówienie i udać się z bilecikiem do baru, gdzie stary rockman poda nam obiad.
Tak, tak, bar na Wydziale Filozofii prowadzi ekipa miłośników ciężkiego grania, więc sala jest wytapetowana plakatami AC/DC a przy obiedzie posłuchamy Rolling Stonesów.
Relaks.