Podróż Pół roku za Pirenejami - Hola guapa! czyli o traktowaniu dam



2010-11-16

Polki, przyzwyczajone do chłodu i rezerwy swoich rodaków, ze zdumieniem odkrywają relacje, które panują w codziennych kontaktach damsko-męskich w Hiszpanii. Po pierwsze, wspomniane już hola! i que tal? słyszane co i rusz z ust nieznajomych. W Polsce raczej nie jest przyjęte, by obcy facet w sklepie, czy metrze najzwyczajniej w świecie pytał cię o samopoczucie.   

Ale to jeszcze nic, tym poufałym zapytaniom towarzyszą nieraz jeszcze bardziej poufałe epitety: "guapa", "guapisima", "bonita", "hermosa", "preciosa", "muneca". A więc: cześć piękna, cześć laleczko! 

Jeżeli jest wieczór, na ulicy panuje atmosfera fiesty i wszyscy są jeszcze bardziej niż zwykle rozluźnieni, możemy usłyszeć nawet następujące długaśne pozdrowienie: hola guapisima, tu eres el amor de mi vida! Czyli: cześć piękna, jesteś miłością mojego życia!

To spora różnica w stosunku do powściągliwej polskiej kultury, gdzie na powyższe wyznanie dziewczę musiałoby czekać kilka lat. 

Kiedy już dojdzie do wymiany imion, zamiast tradycyjnego w Polsce podania ręki czekają nas trzy cmoknięcia w policzek. 

Tak więc odwiedzające Hiszpanię Polki są nieco skonsternowane: jedne uznają powyższe pozdrowienia za czarujący wyraz uznania dla ich urody, inne zaś za przejaw obrzydliwego seksizmu. Hiszpanki natomiast najzwyczajniej puszczają je mimo uszu. Mają rację, bo tutaj po prostu granica między zwykłą serdecznością a podrywem przebiega zupełnie gdzie indziej. 

Hola guapa jest odpowiednikiem polskiego przedłużonego spojrzenia, a "eres amor de mi vida" oznacza wysłany nieznajomej uśmiech. Są to proste gesty, należące raczej do zwykłego bon-tonu, którego wymaga grzeczność, niż autentyczny flirt.

  • Besito madrid