Podróż Świt na Kalenicy (Góry Sowie) - Ciemna noc



Jest czwarta rano, październikowy weekend. Wychodzę na dwór, w twarz uderza mroźne powietrze. Spoglądam na niebo, gwiazdy pięknie błyszczą w zupełnej czerni. Mijam trzy ostatnie lampy i zagłębiam się w ciemności. Zaświecam potężną akumulatorową latarkę i od razu robi się raźniej. Wybieram drogę przez Bielawską Polanę. Po 20 minutach moja latarka wyraźnie słabnie, a po chwili ledwo się jarzy. Nie wstawałem w środku nocy, aby poddać się i zawrócić w takim momencie. Staram się przyzwyczaić wzrok do ciemności. Po chwili robię kilka kroków i od razu schodzę ze ścieżki. Kompletnie nic nie widać! Przebłyskują tylko gwiazdy, nawet kontury drzew są ledwo widoczne. Podejmuję jeszcze jedną próbę - wyciągam telefon. Daje tyle światła, że można iść naprzód. Plan mam taki - dojść chociaż do Bielawskiej Polanki, tam jest szałas, w którym można przeczekać do świtu. Szło się lepiej niż się spodziewałem. Po godzinie byłem na Bielawskiej Polanie. Bez chwili odpoczynku postanowiłem kontynuować marsz na szczyt.

  • Gwiazdy
  • Orion