Podróż (FINAŁ) Koleją przez Rosję, Mongolię i Chiny - Ułan Bator po raz ostatni



Po przyjeździe do Ułan Bator, ponownie zagościliśmy w Gana's Guste House na ostatni już nocleg w stolicy. Na drugi dzień ruszyliśmy na dworzec kolejowy, aby zostawić swoje rzeczy w mieszczącej się zaraz obok przechowalni bagażu. Na dworcu zaś zakupiliśmy bilety na kolejny etap naszej podróży – do miejscowości Sajnszand na pustyni Gobi. Zdecydowana większość turystów będąca w Mongolii która chce ujrzeć Gobi, wybiera środkową jej część, w okolicach miasta Dalandzadgad. Jest to najciekawsza i najpopularniejsza część pustyni Gobi, jednakże podróż tam zajmuje dużo czasu. My nie mieliśmy go aż tyle, gdyż Mongolia nie była jedynym celem naszej wyprawy. Ale z Gobi nie chcieliśmy zrezygnować, więc postanowiliśmy ujrzeć słynną pustynię Gobi w jej mniej odwiedzanej przez turystów części, ale za to o wiele łatwiej dostępnej, gdyż leżącej na trasie Kolei Transmongolskiej. Dzięki temu rozwiązaniu nie trzeba było tracić czasu (i pieniędzy rzecz jasna) na powroty czy też robienie kółek po kraju. Sajnszand bowiem leży na jedynej kolejowej trasie z Ułan Bator do Chin.

Mając bilety na dalszą część podróży po Mongolii, musieliśmy jeszcze w Ułan Bator zapewnić sobie dalszą podróż po Chinach, czyli wizy. Tych nie udało nam się załatwić w Warszawie, w Irkucku nie można było tego zrobić z racji braku chińskiego konsulatu, więc siłą rzeczy trzeba było wizy wyrabiać w stolicy Mongolii. Będąc kilka dni wcześniej w Ułan Bator złożyliśmy wniosek o wizę w chińskiej ambasadzie, leżącej przy Beijing Street na północny-wschód od głównego placu miasta i budynku parlamentu. Teraz przyszliśmy po odbiór wiz, gdzie miło zostaliśmy zaskoczeni ceną. Choć zamawialiśmy wizę w trybie przyspieszonym (3 dni zamiast 7 dni) zapłaciliśmy tylko 50 dolarów, czyli ponad 50 zł mniej, niż wiza w trybie zwykłym wyrabiana w Warszawie. Jak widać, cena wizy jest dostosowana do mieszkańców kraju, w jakim znajduje się ambasada. Mimo tego, cena wizy dla Mongołów jest niższa niż dla obcokrajowców, co jest zrozumiałe, ale co ciekawe, obywatele Stanów Zjednoczonych muszą zapłacić za wizę chińską jeszcze więcej niż normalni obcokrajowcy. Czyżby Chińska Republika Ludowa tak bała się „imperialistów” z USA...?

Po załatwieniu wszystkich formalności, zrobieniu ostatnich większych zakupów (w tym także pamiątek z Mongolii), pożegnaliśmy się z Ułan Bator – najbrzydszą stolicą świata. O godzinie 16:30 ruszyliśmy mongolskim pociągiem na południe kraju, w kierunku słynnej pustyni Gobi, jadąc przez setki kilometrów prawie w ogóle nie zamieszkałego stepu.

 

KOSZTY:

  • pociąg nr 276 (w klasie 3) Ułan Bator – Sajnszand = 16300 MNT = 39,60 zł

  • krajobraz Mongolii z pociągu
  • krajobraz Mongolii z pociągu
  • krajobraz Mongolii z pociągu
  • krajobraz Mongolii z pociągu
  • krajobraz Mongolii z pociągu
  • krajobraz Mongolii z pociągu
  • krajobraz Mongolii z pociągu
  • krajobraz Mongolii z pociągu
  • krajobraz Mongolii z pociągu
  • krajobraz Mongolii z pociągu