„Mongołowie przedostali się przez Wielki Mur, nie tracąc ani jednego jeźdźca, jednakże do zdobycia Pekinu upłynęły cztery długie lata. Z takim miastem jego konnica miała do czynienia po raz pierwszy – ufortyfikowana siedziba setek tysięcy ludzi. Dla nomadów była to nowość, a zarazem oburzająca i bezwstydna uzurpacja, obraźliwa bariera dla rozpędzonych koni: koczownicy nie uznawali prawa własności ziemi, przestrzeń nie należała do nikogo. W 1216 roku Mongołowie z łupami opuścili Pekin, gdyż nie zamierzali prowadzić osiadłego trybu życia, by tam panować.” Jacek Sypniewski - „Mongolia – konie i grube ryby”
Po 2 tygodniach spędzonych na podróżach po Mongolii, postanowiliśmy na dłużej osiąść w jednym miejscu, w sercu kraju Smoka – w Pekinie. Od przyjazdu do tego mega miasta rozpoczął się zupełnie inny etap naszej podróży. Nam, w porównaniu do Mongołów zdobycie Pekinu zajęło znacznie krótszy czas, ale tak samo jak u nich, wyjazd tam był bogaty w łupy - cenne doświadczenia, liczne zaskoczenia i bogate obserwacje.
Niewyspani i zmęczeni podróżą, około 4 rano docieramy do Pekinu. Jednak po wyjściu z autobusu nijak nie można było stwierdzić, że to jest właśnie Pekin. Wydawało nam się logiczne, że autobus powinien przyjechać na jakiś dworzec autobusowy. Ale nic tu nie przypomina dworca. Jakiś brudny plac, baraki, domy, bloki, jakieś centra handlowe, szerokie ulice i co jakiś czas przemykające samochody. Gdzie my jesteśmy? To pytanie nurtuje nas przez ponad pół godziny gdy stojąc z mapą próbujemy dowiedzieć się czegoś od kierowcy i innych pasażerów. Nikt jednak nie może nam pomóc i określić tego. Okazuje się (co później jeszcze nie raz zweryfikujemy) że Chińczycy mają duże problemy z posługiwaniem się mapą i orientacji w niej jak i w ogóle w terenie. Tym bardziej w takim mieście molochu; miasto-prowincja Pekin liczy bowiem aż 22 mln ludzi, z czego bardzo duża część to migranci z prowincji, którzy przybyli tu za pracą, ale nawet po kilku latach mieszkania w Pekinie nie orientują się dobrze w mieście. To aż do końca pobytu w Pekinie i okolicach będzie naszą zmorą, gdyż nie raz zapytani o drogę Chińczycy będą nam wskazywać jakieś kierunki, po czym okaże się, że wybrany kierunek był zupełnie błędny. O tym należy pamiętać, podróżując po Pekinie, aby bardziej ufać mapie i przewodnikom, niż zapytanym o drogę Chińczykom. Szkoda tylko, że ta konstatacja nadeszła zbyt późno....
„Rozmiar tego miasta budzi w człowieku pokorę połączoną z rezygnacją. Nic chyba, z wyjątkiem metra i obwodnic, nie powstało tu po to, aby jego mieszkańcom żyło się wygodniej. Trudno oprzeć się wrażeniu, że głównym celem jego dawnych architektów i współczesnych urbanistów było przytłoczenie szarego obywatela oraz uświadomienie mu jego marności w obliczu imponującej stolicy Państwa Środka.” Zuzanna O'Brien - „Voyage” maj 2008
Pierwsze problemy logistyczne mamy więc od razu na tzw. dzień dobry po przyjeździe do Pekinu. Jest wcześnie rano, jesteśmy zmęczeni i niewyspani, a musimy się dostać do samego centrum miasta, gdzie mamy rezerwację w wybranym wcześniej hotelu. A tu nijak nie można się dogadać ani rozeznać w terenie. Okazuje się, że podobny dylemat mamy nie tylko my, ale także przybyli z nami turyści chińscy z Kantonu. Jeden z nich wyciągnął telefon komórkowy z mapą Pekinu i zaczął naradzać się z byłymi pasażerami naszego autobusu. Grono z każdą minutą rosło, dyskusja stawała się coraz bardziej ożywiona a my staliśmy obok trzymając kciuki za pomyślne zlokalizowanie nas. W końcu po kilkunastu minutach poznany przez nas Chińczyk z Kantonu, który trochę mówił po angielsku, trzymając swój telefon komórkowy w ręku podszedł do nas i stwierdził, że już wie gdzie jesteśmy. Zabieramy więc nasze bagaże i wraz z nim i jego kompanami idziemy w kierunku ruchliwej ulicy, gdzie po chwili łapiemy samochód.
Naszym celem jest stacja metra, która nie jest daleko, ale nasz kierowca myśli, że my tego nie wiemy, więc „śpiewa” zbyt wysoką ceną. „Nasz” Chińczyk z Kantonu szybko rozwiewa aurę łatwego i dużego zarobku, co kierowca musi przyjąć ze zrozumieniem. Jedziemy w kilka osób, więc cena jest niska a i podróż szybka, bo już po trochę ponad 5 minutach docieramy na upragnioną stację metra. Teraz już na pewno wiemy gdzie jesteśmy. Okazuje się, że to prawie sam kraniec miasta. Można by się więc zastanowić, dlaczego autobus dalekobieżny zatrzymuje się w Pekinie w tak dziwnym miejscu? Nawet dziś, wiedząc więcej o Chinach niż w czasie wyjazdu, trudno jest znaleźć logiczne wyjaśnienie tej sytuacji. No cóż, Chiny potrafią co chwila czymś zaskakiwać.
Po pożegnaniu się z chińskimi towarzyszami podróży, wyszliśmy z metra i oczom naszym okazała się wielka chińska metropolia. Pekin o którym śpiewała Katie Melua, po którym jeździ 9 milionów rowerów, z dawną tradycyjną zabudową, już dawno przeminął, dosłownie zniszczony buldożerami przy okazji przygotowań miasta na organizację Igrzysk Olimpijskich w 2008 roku. Miasto uległo przeobrażeniu na wielką skalę. Teraz to światowa metropolia z prawdziwego zdarzenia. Las wieżowców, nowoczesnych bloków mieszkalnych, centrów handlowych, sklepów i biurowców oraz niezwykle szerokie ulice z wieloma pasami ruchu po których przemykają nie jak kiedyś rowery i motorynki, ale najnowsze samochody światowych marek. Chiny są jednym z nielicznych państw których nie dotknął kryzys finansowy, a gdy branża motoryzacyjna na świecie notuje straty, w Chinach wręcz przeciwnie, z roku na rok liczba sprzedawanych samochodów rośnie, w tym także tych luksusowych. Właśnie w Pekinie i w Szanghaju jest największa na świecie liczba luksusowych samochodów, tam bowiem najszybciej rosną fortuny chińskich kapitalistów.
„Dzisiejszy Pekin to tłum, chmury spalin i opętańczy pęd w wyścigu do nowoczesności i symboli bogactwa. Nowe wypiera stare ze ślepą determinacją. Miejsc, w których kurzu historii jest wciąż więcej niż pyłu z podpekińskich fabryk, jest coraz mniej.” Zuzanna O'Brien - „Voyage” maj 2008
Lekko zdezorientowani i oszołomieni ogromem i nowoczesnością miasta, szukamy naszego hostelu, znajdującego się w dystrykcie Dongcheng niedaleko stacji metra Dongsi. Jest rano. Na ulicach co chwila mijamy samochody czyszczące ulice i chodniki oraz wielu Chińczyków sprzątających miasto. Tak czystego i zadbanego miasta już dawno nie widzieliśmy...
Inna rzecz która wzbudziła nasze zdziwienie, a która od początku pobytu w Pekinie aż do wylotu z Chin, stała się naszym utrapieniem to pogoda. Środek lata w Chinach to zupełnie nie sprzyjająca pogoda dla turystów z Europy, nie z powodu upałów (choć temperatura jest także wysoka), ale z racji bardzo wysokiej wilgotności powietrza. Wysoka temperatura znana nam choćby z Europy potrafi być dokuczliwa latem, ale wysoka temperatura połączona z bardzo wysokim poziomem wilgotności powietrza potrafi totalnie zmęczyć człowieka, nawet bez zbytniego wysiłku fizycznego. Przez cały dzień chce się non stop pić, a wszystko co wypijemy paruje nam przez skórę, więc człowiek wypoci się za wszystkie czasy. Jest z tego jeden mały plus – nie trzeba zbytnio korzystać z toalety chodząc po całym dniu po mieście. Jednak zbyt często w ciągu dnia myśli się tylko o tym, aby wejść gdzieś, gdzie jest klimatyzacja. Jednym z takich miejsc jest metro, i je polubiliśmy bardzo szybko właśnie za to, poza tym, że jest łatwym, szybkim i tanim środkiem transportu po metropolii. To ciężkie powietrze, które niejako oblepia człowieka od stóp do głów, występuje tam cały czas, bez względu na porę dnia. Kwestia pojawienia się słońca i tak jest tam dosyć względna, gdyż słońca i tak się nie ujrzy w ciągu dnia. Jest ono wiecznie zasnute czymś w rodzaju połączenia mgły i smogu. To powoduje, że można zapomnieć o niebieskim niebie, czymś, do czego tak mocno przyzwyczailiśmy się w Mongolii - Krainie Błękitnego Nieba. Tutaj w północnych Chinach pogoda jest totalnie inna i niestety trzeba było się do niej przyzwyczaić, czy nam się to podobało czy nie. Jednak jeśli jeszcze kiedykolwiek mielibyśmy wrócić do Chin, to zdecydowanie nigdy już środkiem lata.
W końcu docieramy do naszego hostelu, gdzie po raz kolejny zostajemy zaskoczeni. Podwójnie! Pierwsze zaskoczenie to wygląd hostelu. Decydując się w Polsce jeszcze na ten hostel braliśmy pod uwagę dwie rzeczy: niską cenę i bliskość centrum. Oba kryteria zostały w pełni zaspokojone ale nie sądziliśmy, że będzie tam tak czysto, ładnie i stylowo. Jesteśmy więc bardzo pozytywnie zaskoczeni! Ale w tym momencie przychodzi czas na drugie zaskoczenie, z gatunku tych mniej przyjemnych. Okazuje się, że nasza rezerwacja przepadła, w sumie z naszej winy, gdyż mieliśmy dotrzeć do Pekinu dzień wcześniej tak jak potwierdzaliśmy w e-mailu wysyłanym z Ułan Bator. My nie mogliśmy jednak wyjechać wtedy, gdyż oczekiwaliśmy na chińską wizę, która była wyrabiana w stolicy Mongolii. Liczyliśmy także, że szybciej przekroczymy granicę i od razu przyjedziemy do Pekinu. Tak się jednak nie stało (jak to zresztą jest w długiej podróży, wielu rzeczy się nie przewidzi, albo źle przewidzi) i do Pekinu dotarliśmy później niż zakładaliśmy. Nie mamy więc żadnych pretensji, że nasz pokój został odsprzedany komuś innemu, więc jedyne co, to grzecznie prosimy i liczymy na to, że może jakiś inny pokój będzie dostępny. Na całe szczęście znajduje się, a perspektywa chodzenia po Pekinie i szukania nowego miejsca zakwaterowania, po nieprzespanej nocy, odchodzi tak szybko, jak się pojawiła. Jest tylko jeden problem... Pokój będzie dostępny dopiero o godzinie 12:00. Jest po 6 rano, więc pół dnia trzeba by było czekać. Marzymy o tym, aby dostać już klucze do ręki, wypakować się, wykąpać, chwilę odpocząć, przebrać w mniej znoszone i spocone ubrania i napić się kawy. Ale to pozostaje tylko marzeniem.... Postanawiamy, że nie ma co marzyć i nie ma co także siedzieć w hostelu pół dnia czekając na zwolnienie się pokoju i decydujemy się wyruszyć na miasto. Zostawiamy nasze bagaże w recepcji i z przewodnikami i aparatami w ręku ruszamy do samego centrum Pekinu, rozpoczynając pierwszy dzień zwiedzania tego wielkiego miasta.
Obiekty z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO:
- Pałac cesarski dynastii Ming i Qing w Zakazanym Mieście (1987 r.)
- Grobowce cesarskie dynastii Ming (2003 r.)
Więcej o Pekinie, w tym opis oraz zdjęcia znajduje się w tej części:
Polecam i zapraszam:)
Rozkład metra w Pekinie:
http://www.travelchinaguide.com/images/map/beijing/beijing-subway.gif
KOSZTY:
cena biletu na metro (bez względu na liczbę przystanków czy przesiadek) = 2 RMB = 0,99 zł
cena noclegu za osobę w No.161 Hostel w Pekinie (ul. Lishi Hutong) = 69 RMB = 34,27 zł
Zakazane Miasto = 70 RMB = 34,76 zł
Park Jingshan = 10 RMB = 4,96 zł
Muzeum Historii Pekinu w Bramie Przedniej (Qian Men) = 20 RMB = 9,93 zł
Świątynia Konfucjusza = 20 RMB = 9,93 zł
ZOO w Pekinie = 40 RMB = 19,86 zł
- wstęp Grobowce Dynastii Ming - grobowiec Changling = 45 RMB = 22,35 zł