Zgodnie z planem jechaliśmy teraz wracając z południa na północ, a kolejnym przystankiem miał być Nesebar. Po drodze jednak zatrzymaliśmy się na rozlewiskach między Burgas i Pomorie, oglądając stada różnych gatunków brodzących ptaków. Wokół Burgas znajdują się trzy jeziora, które są rajem dla ornitologów. W centrum miasta znajduje się natomiast obszerny park, gdzie znajduje się pomnik Adama Mickiewicza, który spędził tutaj kilka miesięcy u schyłku życia przed wyjazdem do Stambułu. Samo Burgas oglądaliśmy tylko z okien samochodu, wierząc, że pewnie przy następnym naszym pobycie w Bułgarii wylądujemy na tutejszym lotnisku i wtedy będzie okazja poznać to ponad 200-tysięczne miasto trochę bliżej.
Natomiast Nesebar (Nesebyr, Neseber) to małe miasteczko niedaleko Burgas, położone na niewielkim półwyspie, do którego prowadzi wąska, przejezdna droga. Turystów wita przy niej drewniany wiatrak po lewej i statua po prawej stronie. Dobrze zachowała się dawna brama miejska i warowne mury świadczące o obronnym charakterze tej twierdzy. Miasto jest rezerwatem architektonicznym i archeologicznym, a w 1983 roku zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.
Przy wejściu przez kamienną bramę przygrywał akurat kobziarz, który, mimo ustawionej tacki na datki, zdawał się grać nie dla przechodzących turystów, ale jakby dla czystej przyjemności. Bardzo miło spaceruje się wąskimi uliczkami, przy których można podziwiać drewniane domy w stylu znanym nam już z Sozopolu. Istnieje tu też wiele cerkwi, oczywiście o niskiej zabudowie, jak w całym podbitym przez Turków bałkańskim terytorium. Zgodnie z osmańskimi przepisami prawosławne świątynie nie mogły być wyższe niż przejeżdżający jeździec na koniu, dlatego wiele z nich było wykopywanych głęboko w ziemi.
Charakterystycznym budynkiem Nesebaru jest wieża zegarowa o biało-czarnej elewacji. Przyjemny klimat niczym ze skansenu psują tylko liczne stragany z pamiątkami i tłumnie wałęsający się tutaj turyści. Na mapce miasteczka w przewodniku widziałem latarnię morską, ale nie znalazłem nic co by mogło taki obiekt nawet przypominać. Może poza basztą, która stała tuż przy plaży z drobniutkiego żwirku. Na murku usadowiła się tu stara Cyganka, sprzedająca wisiorki i bransoletki własnego wyrobu. Też chciała drobne za zrobienie fotki, ale po zakupie jednej sztuki tej odpustowej biżuterii przez moją córkę, skupiła się na skrzętnym liczeniu otrzymanych monet. Poza nią nad brzegiem morza było dość pustawo, ale to chyba z powodu niezbyt upalnej pogody. Lazur wody zachęcał do kąpieli, jednak my, po całym dniu zwiedzania, zaplanowaliśmy wskoczyć między fale dopiero w Słonecznym Brzegu, do którego mieliśmy dotrzeć za kilkadziesiąt minut.
W małym porcie widzieliśmy jeszcze rybaków rozplątujących swoje sieci i ich niebieskie łódki oraz lądowisko dla małego helikoptera. Kusiło nas żeby się przekonać czy to jedna z turystycznych atrakcji, ale zamiast tego udaliśmy się na mały obiad, bo pora była właściwa ku temu. Na lewym brzegu miasta dostrzegliśmy też mniejszy cypel, na którego końcu stał duży, biały krzyż, a istniejąca przy nim mała zatoka tworzyła przecudny krajobraz zapadający w pamięci. Obok Sozopolu, można śmiało rzec, że Nesebar jest jednym z najpiękniejszych miasteczek całego czarnomorskiego wybrzeża i po prostu trzeba tu koniecznie przyjechać choćby na jeden dzień podczas wakacyjnego pobytu w Bułgarii.