Podróż Bieszczady 2010 - Na koniec – tradycja - na Wetlińską!



2010-09-17
 

Piękna pogoda, podejście tradycyjnie w cieniu chroniącym od wiatru i słońca. Po wyjściu z lasu trochę wiało, przepięknie. Ludzi prawie tak wielu, jak na Śnieżce… Zejście do Wetliny na małe co nieco w Chacie Wędrowca. Trochę długo, ale szczęśliwi wracamy do Krzywego, a tu obiad jak w restauracji klasy Lux – pyszna zupa, ogromny schabowy, mizeria (ogórki ze śmietaną, dla niektórych osobna porcja z cukrem), kompot i na deser naleśniki. A nazajutrz ruszamy do domu.  

Zamiast podsumowania: Smerf  Maruda (w każdej grupie jest co najmniej jeden) pyta: a po co ciągle łazić w te same góry, po co w ogóle łazić, może lepiej na Lanzarote lub do Turcji? słońce, plaża, morze? Odpowiadamy cierpliwie, bo przecież Smerf-Maruda to nasz przyjaciel i jedzie z nami już któryś raz z rzędu, za każdym razem mówiąc, że to naprawdę ostatni raz, słowami Adama Ziemianina i muzyką Krzysztofa Myszkowskiego:

W samym pępku świata są dzisiaj Bieszczady
zostawiają w moim sercu serdecznie zielone ślady


Zielona linia lata dziś przez Bieszczady biegnie
znaki na niebie wskazują że wrócimy tu jeszcze


Ktoś nad lasem pochylony kreśli dla nas bieszczadzką ścieżkę
i słychać w lesie chóry anielskie muzyki na zawsze cerkiewnej


a poza tym, jak twierdzą muzycy z KSU:

Tam na dole zostało wszystko to co cię męczy
Patrząc z góry wokoło świat wydaje się lepszy

  • 14 01
  • 14 02
  • 14 03
  • 14 04
  • 14 05
  • 14 06
  • 14 07
  • 14 08
  • 14 09
  • 14 10
  • 14 11
  • 14 12
  • 14 13
  • 14 14
  • 14 15
  • 14 16
  • 14 17
  • 14 18
  • 14 19
  • 14 20
  • 14 21
  • 14 22
  • 14 23
  • 14 24
  • 14 25
  • 14 26
  • 14 27
  • 14 28
  • Trasa wetlinska