Jadąc w stronę Sidari zachaczyliśmy na chwilę o wioskę Mesaria. Znajduje się tam wspaniały kościółek pięknie odmalowany, widoczny już z daleka, na trasie. Ciężko było mojemu mężczyźnie tam wjechac. Wróc, ciężko to było temu blaszakowi cokolwiek wydusic z siebie poza jazdą po równinie. Droga wiodła ostro pod górę ale dzięki temu właśnie kościól jest tak widoczny.
Nie trwało to zbyt długo i w końcu znaleźliśmy się w Sidari. Dojazd jest prosty i parking bardzo blisko. Zanim się obejrzeliśmy już skakaliśmy po skałach. Trzeba zarezerwowac sobie trochę czasu ponieważ do tej pory nie wiem w jaki sposób uciekło nam tyle godzin? Faktem jest, że na to miejsce składa się wiele zatoczek,przesmyków i kanałów i można zapomniec o czasie.
Klify w kolorze od złota po szarośc są niesamowicie ukształtowane przez morze. Na każdy piaskowiec można bez zbędnego wysiłku wejśc i obejśc przeciskając się przez gęste zarośla. Woda ma zupełnie inną barwę ale myślę, że to przez sąsiedztwo z piaskowcem, który tak ładnie odbija światło. Tak, to światło oślepia. Jest mocniejsze niż w jakimkolwiek innym miejscu na wyspie a muszę nadmienic, że my byliśmy w Sidari stosunkowo wcześnie.