Po rejsie pospacerowaliśmy jeszcze po najstarszej części Stambułu, relaksowaliśmy się w pobliskim parku, zjedliśmy smaczne kebaby, pieczone kasztany i kukurydzę oraz prawdziwe lody, których zakup na ulicznym straganie jest prawdziwym show, czyli zabawą w „jak nie dać zakupionego loda”. To trzeba zobaczyć, bo opisać się nie da. Zrobiliśmy też trochę kolejnych zakupów, w tym lokum – znane, tureckie słodycze, czyli galaretki nadziewane różnymi bakaliami, a także kawę, herbatę z zestawem filiżanek, chałwę oraz oczywiście buty i ciuchy. A propos obuwia, to Stambuł jest chyba jednym z ostatnich miast, gdzie można jeszcze spotkać ulicznych czyścibutów.
Podróż Stambuł – na styku Europy i Azji - Spacerek po Stambule
2010-08-13