Podróż Stambuł – na styku Europy i Azji - Przed powrotem wizyta w porcie



Ja zajrzałem jeszcze z aparatem fotograficznym do portu w poszukiwaniu moich ulubionych motywów z latarnią morską, która się ciekawie prezentowała na tle zachmurzonego nieba. Intrygująco wyglądały też rybackie łodzie i bukiety kolorowych balonów, do których można było postrzelać z wiatrówek. Na promenadzie nie mogłem odmówić starszemu panu oferującemu przechodniom szklaneczkę tureckiej herbaty, która podana na ciepło, nawet w upalny dzień gasi pragnienie. Na ulicy Kennedy’ego, prostopadłej do nadmorskiego deptaka, zauważyłem policjantów, którzy zatrzymywali zagraniczne auta, chyba wiadomo w jakim celu. To kolejne potwierdzenie, że podjęliśmy słuszną decyzją o przyjeździe do Stambułu autokarem, a nie własnym samochodem. Jeszcze tylko rzut oka na Błękitny Meczet od strony Morza Marmara i czas na powrót do hotelu oraz nocną jazdę w kierunku Bułgarii.

Na granicy cyrk odstawiały krewkie kobitki z wielkimi torbami, które starały się coś tłumaczyć bułgarskim celnikom wyciągającym ich pakunki z bagażnika. Chyba chodziło o zbyt wygórowaną łapówkę za wjazd z załadowanym na handel towarem. Przypomniały nam się czasy jak nasi rodacy jeszcze kilkanaście lat temu, też robili takie jaja na każdej granicy. Mimo, tym razem, małej kolejki do granicznego okienka, straciliśmy i tak godzinę na celnych dywagacjach rosyjskich szmuglerów.

Dojechaliśmy do naszej bułgarskiej miejscowości koło szóstej rano, przed wschodem słońca. Mimo zmęczenia, postanowiliśmy przywitać świtanie nad morzem. Warto było, bo ten widok i świeże wrażenia ze Stambułu ululały nas do snu jak małe dzieci.

 

  • Stambul port wedkarz
  • Stambul latarnia
  • Stambul port balony
  • Stambul port lodka
  • Stambul port lodz