Podróż Australia - z wizytą w koalkowie - Kuranda tak niekomercyjnie, jak się da



2007-10-30
Rano ledwo zwlekamy się z łóżka. Wszystko nadal piecze, nadal mam skurcze nóg, ale tylko przez sekundę pojawia się myśl, by zostać w pokoju i nigdzie nie jechać. Szybko mija, przecież nie spędzimy całego dnia w hostelu tylko dlatego, że coś mnie boli :D

Wleczemy się więc na dół, zamieniamy dwa słowa z przemiłymi dziewczynami na recepcji (uśmiechają się znacząco widząc, jak kuśtykamy) i czekamy na transport z firmy obsługującej przejazd do Kurandy. W końcu przyjeżdża pan, który zabiera nas i informuje, że pociąg odjeżdża za kwadrans, ale dworzec niedaleko. Niestety, krążymy po centrum Cairns szukając jeszcze dwójki ludzi, więc na dworcu zjawiamy się 5 minut przed odjazdem. Pociąg do Kurandy wygląda prześlicznie - jest to odrestaurowany, stary pociąg, w którym jest pełno starych, klimatycznych zdjęć, na ścianach są ekraniki z animacjami i prezentacjami, a siedzenia są... z jakiegoś koszmarnego skaju, który w trymiga przykleja mi się do nóg. Dodam, że ubrałam się w długie (acz przewiewne) spodnie, na ramionach mam chustę, a głowę chroni kapelusz. Moja skóra nie zniosłaby kolejnej dawki słońca. Dostaliśmy od tego pana małą, żółtą naklejkę, którą mamy nakleić sobie na ubranie z przodu, by widział, kogo ma odebrać w drodze powrotnej. Sprytne :)

W pociągu siada obok nas para ludzi w średnim wieku. I co się okazuje? Kobieta to Polka, która skończyła tę samą uczelnię, co ja, wyszła za mąż za Francuza i mieszkają razem we Francji. Jak miło nam się robi, gdy z nimi (a właściwie bardziej z nią) rozmawiamy. Bardzo współczuje, widząc moją gimnastykę, gdy próbuję podnieść się z siedzenia. Podróż mija bardzo szybko. Jedziemy najpierw przez równinę, by następnie zacząć mozolną wspinaczkę na płaskowyż Atherton. Po drodze mijamy plantacje, pojedyncze domostwa, po czym wjeżdżamy w las deszczowy. Po drodze zatrzymujemy się na stacyjce Barron Falls, gdzie robimy zdjęcia przepięknemu wodospadowi. Okolica jest prześliczna, zaś cała podróż to coś, co naprawdę warto w Australii przeżyć. Pociąg chowa się w tunelach, wolno mija plantacje ananasów, przejeżdża przez wielki, stalowy most, a człowiek czuje się, jakby podróżował w czasie. Dojeżdżamy do Kurandy. Tutaj mamy trochę czasu wolnego na połażenie. Zabieramy się więc darmowym busem, który podwozi nas do centrum. Plan jest prosty - zwiedzić motylarnię i ptaszarnię, a przede wszystkim Koala Gardens. Okazuje się, że bardziej opłaca się kupić jeden bilet łączony na te trzy atrakcje, niż korzystać z innych voucherów i zniżek.
Motylarnia to niewielkie pomieszczenie z naturalną roślinnością i tryliardami motyli latających dokoła. Motyle są ogrrromne, przysiadają czasem i wówczas można podziwiać ich tęczowe kolory. Chodzimy zachwyceni, pstrykamy zdjęcia, naklejam moją żółtą naklejkę na kapelusz i w rezultacie po chwili mam na nim kilka motylków. Jeden siada mi także na ręku. Moglibyśmy stamtąd nie wychodzić, ale przecież tyle jeszcze do zobaczenia! Idziemy więc do ptaszarni, gdzie podziwiamy prześliczne papugi, ale także inne gatunki, których nazw już nie wspomnimy. Na końcu nadchodzi pora na Koala Gardens. Spotykamy tam ludzi, którzy kochają pracę z misiami i to widać. Dłuuuugo stoimy przed stanowiskiem z misiami, robimy sobie także z nimi zdjęcia. Mam szczęście - moje zdjęcie na początku wychodzi nieostre, trzymam więc misia nieco dłużej. Misia kochana zaczyna mnie obwąchiwać, kręcić się, przejeżdża mi pazurami po buzi, ale co tam! Wrażenie do końca życia. Rozmawiamy też z panią, która wygląda jak koalowa mama. Misie garną się do niej, chcą być przez nią noszone na rękach i widać, że są u niej szczęśliwe.

Wychodząc, przechodzimy przez stanowiska z gadżetami dla turystów. Wielu przyjeżdża tu właśnie na zakupy i to jest główne turystyczne przesłanie Kurandy - kup dużo! Nie jesteśmy tym zachwyceni i kupujemy sobie... lody. Jakoś nie trafia do nas cała ta komercja. Cieszymy się, że tu przyjechaliśmy, bo byliśmy w tych raczej mniej komercyjnych punktach tego miasteczka. Gdyby nie to oraz cudowna podróż w obie strony, bylibyśmy zawiedzeni. Przechodzimy przez centrum, które składa się praktycznie z samych sklepów i galerii sztuki, po czym docieramy do stacji kolejki linowej, którą mamy wrócić na dół. Stacja jest zaraz przy dworcu kolejowym. Pani w okienku tradycyjnie pyta, skąd jesteśmy i cieszy się, że z Polski, bo "ona jest z Niemiec, więc jesteśmy sąsiadami". Miłe. Wsiadamy do wagonika i jazda! Płyniemy wolno nad czubkami drzew budujących wspaniały las deszczowy. Oglądamy papugi latające między gałęziami, rośliny pnące się po innych i nie możemy wzroku oderwać. Przejeżdżamy nad rzeką i zatrzymujemy się na pierwszej stacyjce. Można tam pójść na mały spacer po punktach widokowych i obejrzeć m.in. wodospad Barron Falls. Oczywiście korzystamy. Wsiadamy ponownie do kolejki i "płyniemy" do kolejnej stacyjki - Red Peak, gdzie podziwiamy m.in. najwyższy gatunek drzewa w lasach deszczowych - kauri pine. Dojeżdżamy do Caravonica Lakes - ostatniej stacji kolejki linowej. Pijemy tam orzeźwiającego Slushie w oczekiwaniu na transport do Cairns i trochę żałujemy, że nie mamy więcej czasu, by odwiedzić centrum kultury Aborygeńskiej - Tjapukai (położone zaraz przy stacji kolejki).

Wracamy do Koali nieco połamani. Przepakowujemy się - w końcu rano lecimy do Czerwonego Centrum! Już nie możemy się doczekać.
  • Stacja kolejki linowej w Kurandzie
  • Jedziemy do Kurandy!
  • Pociąg do Kurandy
  • W drodze do Kurandy
  • Barron Falls
  • Barron Falls
  • Barron Falls
  • :)
  • W motylarni
  • Dla każdego miejsce na chodniku
  • Kuranda
  • Kuranda
  • Jedziemy kolejką nad lasem deszczowym
  • Jedziemy kolejką nad lasem deszczowym
  • Jedziemy kolejką nad lasem deszczowym
  • Jedziemy kolejką nad lasem deszczowym
  • Kauri
  • przerwa - przy stacji kolejki linowej
  • Jedziemy w stronę Caravonica Lakes
  • W dali widać Morze Koralowe
  • Nasz pociąg do Kurandy
  • W motylarni - Kuranda
  • W motylarni - Kuranda
  • W motylarni - Kuranda
  • W motylarni - Kuranda
  • W motylarni - Kuranda
  • Ptaszarnia w Kurandzie
  • Ptaszarnia w Kurandzie
  • Ptaszarnia w Kurandzie
  • Ptaszarnia w Kurandzie
  • Ptaszarnia w Kurandzie
  • Ptaszarnia w Kurandzie
  • krokodylki w Koala Gardens
  • Koala Gardens
  • krokodylek w Koala Gardens
  • Misie! Koala Gardens
  • Dwa misie...
  • Misiu! Koala Gardens
  • Misia w Koala Gardens
  • Misiu w Koala Gardens