Podróż Australia - z wizytą w koalkowie - Dzicz (ponownie) :)



2007-10-21
No i poczulismy w koncu prawdziwa AUSTRALIE!

Rano odebralismy z Aussie Trax malutkie Suzuki Samurai (po ichniemu to Suzuki Sierra) i ruszylismy w strone promu majacego nas zawiezc na najwieksza piaszczysta wyspe na swiecie - Fraser Island. Jest to park narodowy i miejsce z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO, wjazd jest dozwolony tylko na podstawie pozwolenia - no i wjechac moga tylko samochody 4x4. I motocykle 2x2 ;) Widzielismy tez ciezarowke 6x6 ;)

Barka wypchana niemal na maksa, terenowki rozmaitego ksztaltu i rodzaju, no i wsrod nich nasze malenstwo, ktorym dojechalismy do promu tylko dzieki temu, ze bylo malo Aussies na drogach o 7 rano w niedziele. Inaczej byloby z nami kiepsko, bo tutejszy ruch lewostronny jest początkowo niemożliwy do opanowania.

Wyspa jest PRZEPIEKNA i polecimy ja kazdemu bedacemu w okolicy. Mozna ja zwiedzac, jak to w Australii, na wiele sposobow i z kilkudziesiecioma opcjami: od wjazdu wlasna terenowka, poprzez wynajem terenowki, poprzez wynajem terenowki w pakiecie, czyli z noclegami, poprzez wycieczke zorganizowana przez hostel (wynajmuja terenowki dla kilku osob, takie wielkie bydlaki typu 8-osobowy Landcruiser), az po wycieczki zorganizowane i obwozace gosci autobusami zrobionymi na bazie ciezarowki - boski widok.  Wyspa charakteryzuje sie tym, ze jest cala na piachu.  Nie ma tam drog utwardzonych, niektore odcinki drog sa naprawde ekstremalne. Przed wyjazdem dostalismy instruktaz, co w przypadku zepsucia/zakopania/innych. Na poczatku bylismy nastawieni sceptycznie, bo to niby uturystycznione miejsce i co moze sie stac. Po wszystkim mozemy powiedziec, ze widzielismy ze 3-4 wielkie terenowy, ktore albo sie zepsuly, albo opony przebily, albo cus. Poza tym olbrzymia frajda jest jazda terenowa po plazy. Jest to prawdopodobnie jedyna plaza na swiecie (prosze mnie w razie czego poprawic), na ktorej mozna grzac 80 km/h. Jest dostepna w okreslonych godzinach ze wzgledu na przyplywy i mowiac szczerze tego pierwszego dnia doslownie zwiewalismy przed oceanem, nieco z dusza w okolicach ramion, ze nie zdazymy. Za jazde po slonej wodzie sa slone kary w firmach wynajmujacych auta ze wzgledu na zniszczenia silnikow.

Pierwszy dzien byl nieco pochmurny, za to hostel, w ktorym wyladowalismy, to jeden z nielicznych budynkow w takiej malej wioseczce Happy Valley - jest sklep, straz pozarna i kilka domkow - osrodkow. Pogotowia brak, jest tylko w okreslonych miesiacach, pozostale okresy roku to wyłącznie patrole ambulansów powietrznych, tylko w przypadku naglych zdarzen.

Wyspa jest takze patrolowana przez rangerow/policje ze wzgledu na glupie zachowania niektorych. My ze 2 razy bylismy spychani do oceanu przez megamadrych turystow, ktorzy zamiast jechac jak czlowiek lewa strona, pchali sie na prawo.

Na wyspie można też spotkać najprawdziwszego psa dingo. Wszędzie wywieszone są ostrzeżenia, by np. nie przebywać na brzegu jeziora samotnie i w dodatku z posiłkiem, bo można samemu stać się posiłkiem :) Ma to związek z przypadkami pogryzienia turystów przez dzikie dingo.
  • Lotnisko tudzież plaża - Fraser Island
  • Po całej Fraser Island jeździ się po piachu
  • Jest tu i łączność ze światem :)
  • Na plaży z małą żabą Suzuki Sierra
  • plażę przecinają strumyczki
  • Skrzyżowanie w Happy Valley
  • Zjazd do plaży - Happy Valley
  • drogowskazy typowe dla Australii
  • Tu mieszkaliśmy
  • Nasza plaża na Fraser Island
  • Na plaży kilku wędkarzy
  • jedno z kilku jeziorek wewnątrz Fraser Island
  • pajączek w kuchni hostelu
  • Nasze ulubione piwo w Oz
  • Fraser Island
  • Fraser Island
  • Droga na Fraser Island
  • Przy plaży - Fraser Island