Podczas jazdy w kierunku Skopje znaleźliśmy się nagle w orszaku weselnym aut, których kierowcy trąbili, migali światłami, a pasażerowie machali z okien białymi chustami. Przyjęliśmy to za dobry omen na powrotną drogę i przez jakiś czas włączyliśmy się w ten ślubny rytuał, z wolna wyprzedzając kolejne auta. Na czele kolumny oczywiście był samochód z olbrzymią albańską flagą.
Pisząc dzisiaj tę relację już w domu, w kilka dni po powrocie, słyszę właśnie w telewizji, że Trybunał Haski uznał deklarację niepodległości Kosowa z 2008 roku za legalną. Cały proces odbywał się na wniosek Serbii. Zapewne teraz kosowską republikę poprze więcej krajów, choć prezydent Serbii już teraz zadeklarował, że jego naród nigdy tego nie zrobi. Pewnie Hiszpania, która ma problem z separatyzmem Basków i inne państwa z podobnymi problemami, też tego nie uczynią. Polska, jak wiadomo, uznała niepodległość Kosowa, jako jeden z pierwszych krajów, o czym Kosowarzy dobrze wiedzą i o tym pamiętają. Stąd zapewne jest sporo życzliwości dla nas w tym niewielkim kraju.