W końcu przyszła pora udać się na Czarny Ląd. Trochę jeżdżenia palcem po mapie, odrzucania mnóstwa pięknych, ale niezbyt bezpiecznych miejsc, no i w końcu padło na Namibię. Przeznaczyliśmy na nią miesiąc czasu, więc padł pomysł wyskoczenia nad Wodospady Wiktorii, a że bez sensu było jechać dwa razy tą samą, nudną drogą przez Caprivi Strip i Botswana kusiła... oj kusiła...