Następny odwiedzony obiekt to barokowy kosciół bernardynów. Każdy kto szedł kiedyś ze Starego Miasta na Kazimierz widział jego rozłożystą fasadę "ukrytą w cieniu" wawelskiego wzgórza. Właśnie ze względu na lokalizację tuż obok urządzeń obronnych wzgórza, kopuła kościoła jest z zewnątrz prawie niewidoczna, gdyby wybudować ją w klasyczny sposób, znajdowałaby się w zasięgu ognia artyleryjskiego. W srodku barokowe obrazy zakonnika Lekszyckiego, który tworzył je, jak to często było wtedy w zwyczaju, na podstawie grafik Rubensa.
Zajrzałem też do kościoła dominikanów, szlacheckiej nekropolii ( spoczywają tu Myszkowscy, Lubomirscy, Zbarascy i inni), żeby obejrzeć niezwykłą vischerowską płytę brązową Kallimacha, nauczyciela synów Kazimierza Jagiellończyka, zaprojektowaną prawdopodobnie przez samego Wita Stwosza. Zachwyca sposób ukazania Włocha w pracowni jako humanisty, wokól przyrządów naukowych, w połączeniu ze stwoszowskim układem szat i niesłychaną precyzją wykonania ornamentów.
Poza tym szlagierowe obiekty których nie trzeba przedstawiać;)
Kraków - może to nie jest oryginalny pomysł na początek, miasto znane, żeby nie powiedzieć, że "oklepane", ale kryjące tyle ciekawych zakamarków i zabytków,że można być tam wiele razy i zawsze coś ciekawego się "wyhaczy" ;)