Jedziemy do drugiej oazy Tamerza, tuż nad granicą z Algierią. Obserwujemy na grzbietach otaczających gór ciekawe fałdy pionowe. Co jakiś czas mijamy znaki ostrzegające o wielbłądach, które w końcu udaje nam się dostrzec pasące się niedaleko naszej drogi.
Jest tam sporawy wodospad, pod który można zejść mimo barierek. Bez problemu można też się dostać do miejsca, z którego woda spada w dół, choć to dosyć niebezpieczne.
W drodze powrotnej z oazy po raz pierwszy dostrzegamy nad brzegiem słonego jeziora, dosyć wyraźne miraże. Słoneczne odbicia od pokrytej słoną powierzchni wywołują złudzenia optyczne przypominające na horyzoncie brzeg morza, a nawet paliki sztormowe. Aż trudno w to uwierzyć, że tam naprawdę nie ma żadnej wody.