Podróż Tunezja cz.3, czyli Wielkanoc na Saharze - Oaza górska Chebika



W Degache przesiadamy się do jeepów. Starsze modele Toyot Land Cruiserów dostosowane do przewozu 7 pasażerów. Jazda nimi to sama przyjemność, choć mają swoje lata. Nasz kierowca ze złotym zębem, co jakiś czas się uśmiecha, gdy rozmawiamy po poslku. Niestety nie zna za grosz angielskiego, więc ograniczamy się do powtarzania fraz w stylu: super, bomba, ja ja, dawaj dawaj, co łapie w lot. Przejeżdżamy wzdłuż pasma Atlasu Tellskiego. Ciekawie wygląda góra zwana "grzebietem krokodyla".

Po oazie wędrujemy z przewodnikiem, którego uczymy paru polskich, by mógł zdyscyplinować całą grupę. Co jakiś czas woła: Polska, dawaj, dawaj! Wcześniej wołał na nas: bystro, bystro, ale wytłumaczyliśmy mu, żeśmy nie Rosjanie.

Na szlaku dopadają nas dzieciaki oferujące malowane na fioletowo kamienie. Kupiłem taki jeden, chyba na odczepnego i włożyłem do kieszeni. Po chwili miałem fioletową plamę od piochtaniny.

Oaza jest przyjemna. Palmy, strumień wodny, wodospadzik. Na jednym ze straganów tablica reklamowa po polsku z pisanymi odręcznie hasłami w stylu; Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny i moja herbata miętowa. Świadczy to chyba o tym, że coraz więcej Polaków tu zagląda.

  • Chebika 046
  • Chebika 001
  • Chebika 003
  • Chebika 014
  • Chebika 015
  • Chebika 030
  • Chebika 038
  • Chebika 042
  • Chebika 043
  • Chebika 044