Wracając z gaju palmowego, który obejmuje obszar między Tozeur (Tauzarem) a Degache, zatrzymujemy się na chwilę na drobne zakupy. Niektórzy pod wpływem zachwytów smakoszy, kupują daktyle, jeśli nie uczynili tego wcześniej. Inni nabywają szisze, ceramikę, róże pustyni i inne pamiątki.
Miasteczko jest zaniedbane, ale ma swój klimat. To nie nadmorski kurort, to prowincja. Ale trochę turystów się tędy przewija. Oprócz pracy w gajach palmowych, turystyka to główne źródło utrzymania, ale nie ma tu natrętów. Raczej znudzeni sprzedawcy koczują przy swoich straganach, czekając na zainteresowanych, niezbyt nawet zachęcając do zakupu, jak to robią pełnokrwiści handlarze na sukach.