Wstajemy przed świtem, by dotrzeć po godzinie nad słone jezioro. Chcemy zobaczyć tam wspaniały widok, jakim jest niewątpliwie wschód słońca. Niestety nie mamy szczęścia, gdyż jest zachmurzone niebo. Jednak miejsce i tak wprawia w nas w zachwyt. Gdzieniegdzie widać kałuże wody. Zostawione drobne przedmioty pokrywają okapy soli. Zero roślinności. Totalny brak życia. Przynajmniej nam się tak wydaje.
W miejscu, w którym się zatrzymujemy, niedaleko od jedynej drogi przecinającej jezioro Chott el-jerid, inaczej Wielki Szot, stoi łódka z tunezyjską flagą na maszcie. To chyba taki dekoracyjny element dla turystów, by urozmaicić tło do zdjęć. Nie omieszkujemy też z tego skorzystać.
Po drugiej stronie drogi stragany z różami pustyni i polecane przez naszego tunezyjskiego przewodnika podobno najlepsze odmiany daktyli. Robimy zapasy i prezenty, których nie żałujemy. Daktyle wprost rozpływają się w ustach, są przesmaczne. Kilka opakowań bierzemy do domu. Po kilku dniach jednak, chyba po pewnym wysuszeniu, nie mają już tego delikatnego smaku.
Naszą uwagę zwraca też szeroki standard toalet, które są oferowane w zwykłej przydrożnej budzie. Różnica między Standart a Confort, jest chyba taka, że w jednej z nich jest muszla klozetowa, a w drugiej tylko dziura w ziemi.