Do Ornety zajechaliśmy tylko dlatego, że była po drodze i trochę zgłodnieliśmy. Próbowaliśmy dostać się tu skrótem z Chwalęcina, ale droga istniejąca na mapie... istniała tylko (!) na mapie. W rzeczywistości błotna ślizgawka, którą w większości pokonywaliśmy bokiem, próbując nie obrócić auta, skończyła się nagle leśnym karczowiskiem. Dużo frajdy, ale zapomnieliśmy łopaty, nie mówiąc o wyciągarce. Musieliśmy wrócić na nudny, dziurawy asfalt.
Odkąd w czasach studenckich, ratując mizerny wakacyjny budżet, układałem w Ornecie chodniki - co było zajęciem wyjątkowo nikczemnym - jakoś nie jestem w stanie polubić tego miasteczka. Wiem, że to absurdalne i niesprawiedliwe uprzedzenie, ale... nic na to nie poradzę! Może z czasem mi przejdzie? Mam nadzieję, bo nie bez przyczyny miasteczko bywa nazywane "perłą architektury warmińskiej".
Parkujemy przy rynku i rzut oka wystarcza, by zorientować się, że komplementy nie są bardzo przesadzone. Dookoła, mniej lub bardziej pieczołowicie odrestaurowane, ciasno stłoczone kamienice z podcieniami, a na środku ratusz z 1375 roku. To jedyny na Warmii tego typu ratusz. Jeszcze na początku XX wieku jego parter zajmowała hala targowa z ławami chlebowymi, warsztatami rzemieślniczymi i miejską wagą. Niestety, unikatowy budynek szpecą odbudowane w latach siedemdziesiątych domki budnicze. Nie trzeba być fachowcem, żeby zauważyć, że nie przyłożono się szczególnie do zachowania spójności architektonicznej. Dach ratusza wieńczy barokowa wieżyczka dobudowana w 1721 roku, kryjąca najstarszy na Warmii dzwon z 1384 roku.
Dosłownie dwa kroki od rynku, stoi kolejny ornecki unikat: kościół Świętych Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty. Tę przeszło sześćsetletnią, wzniesioną w niespotykanej nigdzie indziej w regionie formie farę, wielu znawców uważa za najpiękniejszą świątynię Warmii. Wystarczy spojrzeć na koronkową attykę i rzygacze w kształcie smoczych łbów, by przyznać im choćby odrobinę racji.
Inne skarby miasteczka muszą poczekać na dłuższy urlop i przedawnienie niezawinionych urazów. Szanse są spore, bo Mojej Pani Orneta od razu przypadła do gustu.