Podróż Oczami jednego majtka... - Kornati - park narodowy



2010-05-27

Wstajemy o ósmej, szykujemy śniadanie. Wyruszamy o dziewiątej. Staję za sterem. Idziemy na silniku, bo trzeba podładować akumulatory i ochłodzić lodówkę. Całą noc była wyłączona, bo trzeba rozsądnie gospodarować energią akumulatorów. Po dwóch godzinach męki w końcu rozwijamy oba żagle. Cisza. To znaczy nie buczy silnik tylko słychać świst wiatru na wantach i łopot ogromnych powierzchni żagli. Wychodzimy na otwarte morze, żeby od zewnętrznej strony zobaczyć klify na wysepkach. Tutaj morze jest bardzo rozbujane. Jedna wielka kolejka górska. Nagle Michał, nasz kapitan, zauważa znów delfiny. Tym razem cała duża grupa płynie wprost na nas. Jest ich ponad dziesięć. Zanim wszyscy złapali aparaty tak szybko jak się pojawiły, znikają pod powierzchnią wody. Witkowi udało się zarejestrować kilka sztuk.

Klify są okazałe. Jedna wyspa ma ciąg kolumn i wnęk, zarys jakby budowli wyrzeźbionej przez wiatr i wodę. Dalej robimy zwrot w kierunku stałego lądu, a następnie wpływamy na wody archipelagu Kornatów. Przechodzimy na silnik. Pojawia się problem, bo piszczy alarm i nie gaśnie jedna kontrolka. Można na chwilę skasować błąd, ale powraca po raz kolejny. Na postoju musimy sprawdzić przyczynę usterki. Na szczęście motor pracuje pomimo tego błędu.

Szukamy miejsca przy boi w dużej zatoce, niedaleko brzegu. Robimy dwa podejścia, bo zerwał się ostry szkwał. Znosi dziób jachtu, dlatego postanowiliśmy podejść rufą, ale cumę przeciągnąć z dziobu przez oczko boi i wrócić do drugiej dziobowej knagi. Tym razem manerw udaje się. Koledzy postanowili popłynąć do brzegu naszym pontonikiem. Montują silnik. Ja jako jedyny zostaję na pokładzie. Mam plan na czas ich nieobecności. Zajmuję się kuchnią. Postanowiłem usmażyć na kolację naleśniki. Są potrzebne produkty, nic tylko spróbować. Ja nie wyjdzie to wywalę nieudane danie za burtę i wcale się nie przyznam. Na szczęście nie trzeba było nic wyrzucać. W międzyczasie wraca Michał na pokład i zajmuje się silnikiem, a reszta wycieczki zwiedza klify. Wracają na jedzenie, podano do stołu. Pokazują zdjęcia z wysokiej części wyspy. Białe skały ślicznie oświetla słońce chylące się już do zachodu. Ale do tego momentu jest jeszcze według GPS'a ponad dwie godziny. Postanawiamy wszyscy wrócić na zachód w to samo miejsce.

Przeprawa na brzeg na trzy razy podobnie jak w Primošten. Zakładamy na brzegu lepsze buty niż klapki i rozpoczynamy nietrudną wspinaczkę. Niestety zbierają się chmury. Nie będzie widać tarczy słonecznej jak poprzednio. Cały horyzont spowijają chmury. Za to szykuje się kolejna atrakcja naszej morskiej wyprawy. Idzie burza. Przybliża się ściana frontu i co chwila błyska się. Robię w pośpiechu serie zdjęć ratując sytuację oświetleniową przy pomocy filtrów. Efekt do zobaczenia poniżej. Zawracamy do jachtu. Musimy zdążyć zanim zacznie padać.

Na pokładzie robimy przegląd cum, mocowanie szpryc budy i bimini, ściągamy silnik z pontonu i mocujemy na jachcie. Wszystkie okna pozamykane poza zejściem pod pokład. W środku duszno. Zajmujemy się oglądaniem zdjęć, przegrywaniem na dyski. No i wzmacniamy się troszeczkę…

Burza na szczęście przechodzi bokiem. Na pokład spadło raptem kilka kropel deszczu. Cieszymy się z takiego obrotu sprawy. Czas spać. Jutro ostatni dzień żeglugi.

  • Panel przy kole sterowym
  • Skaliste wysepki Kornatów
  • Skaliste wysepki Kornatów
  • Skaliste wysepki Kornatów
  • Na pełnym morzu
  • Na pełnym morzu
  • Skaliste wysepki Kornatów
  • Skaliste wysepki Kornatów
  • Skaliste wysepki Kornatów
  • Na pełnym morzu
  • Skaliste wysepki Kornatów
  • Skaliste wysepki Kornatów
  • Skaliste wysepki Kornatów
  • Skaliste wysepki Kornatów
  • Klify na Kornatach
  • Klify na Kornatach
  • Klify na Kornatach
  • Samotne drzew na klifie
  • Klify na Kornatach
  • Klify na Kornatach
  • Klify na Kornatach
  • Klify na Kornatach
  • Klify na Kornatach