Podróż Oczami jednego majtka... - Sukošan - wyspa Pašman, bojka



2010-05-22

Do portu w Sukošanie dotarliśmy na dwunastą w południe. Wizyta w kapitanacie, załatwienie formalności, opłaty. Potem odbiór łódki. Nasz jacht - Bavaria 36 miał być później, ale okazało się, że już czeka. Podjechaliśmy samochodami jak najbliżej kei i przepakowaliśmy nasze zapasy i inne rzeczy.

Około piętnastej odbiliśmy w pierwszy rejs. Michał jako skipper sprawdził się doskonale. Odeszliśmy książkowo od kei. Złapaliśmy wiatr. Koledzy wcześniej we czwórkę pływali: Michał, Darek, Rafał i Mirek. Ja i Witek powiększyliśmy załogę. Moglibyśmy płynąć w ósemkę, ale sześć osób na jachcie tej klasy to jest optimum. Inaczej z trudem mijalibyśmy się na pokładzie.

Po wyjściu z portu postawiliśmy żagle. Ach, to uczucie bryzy w twarz, mile przygrzewające słońce i bryzgi spod dzioba. "Bavarka" nominalnie wedłu dokumentacji "wyciąga" na żaglach osiem węzłów. Jak na pierwszy raz  siedem i pół węzła to dobry wynik. Warunki mile zaskoczyły. W ciągu czterech godzin zrobiliśmy w przeliczeniu czterdzieści kilometrów. Bardzo dobry wynik zważywszy późne wypłynięcie. Znaleźliśmy cichą zatoczkę przy wysepce Pašman na jej południu i zacumowaliśmy na bojce. Kolacja we własnym zakresie, ponieważ okoliczne knajpki były zamknięte. Jeszcze przed sezonem? Byłem kucharzem. Jakoś załoga nie miała zastrzeżeń do efektu moich zabiegów w kuchni.

Najedliśmy się, długie rozmowy w noc. Whisky moja żono…. I w końcu sen. Pierwsza noc na łódce. Miłe kołysanie, sen przyszedł szybko.

  • W porcie
  • W porcie
  • Już na morzu
  • W drodze do wyspy Pašman
  • W drodze do wyspy Pašman
  • Ścigają nas :)
  • Znaki nawigacyjne bardzo pomagają...
  • W drodze do wyspy Pašman
  • Była impreza...