Kolejny dzień jest dniem odpoczynku. Idziemy jedynie nad wodospad niedaleko wioski Materuni. Nasz przewodnik – Oscar – prowadzi nas przez pola i lasy, opowiada o roślinności, zwyczajach mieszkańców tych okolic. Sam wodospad robi oszałamiające wrażenie – 150-metrowa ściana wody spadająca z hukiem. Co odważniejsi decydują się na kąpiel. Woda jest chłodna, ale orzeźwiająca. Pobudza do życia. Przepływam na drugą stronę muru wody, a tam zaskoczenie: w zakamarkach skalnych spokojnie bytuje sobie sporej wielkości krab. W drodze powrotnej Oskar pokazuje nam jak w tradycyjny sposób wytwarza się w Tanzanii kawę. Smakujemy napoju – wyborny. Próbujemy tez lokalnego, domowej roboty, napoju alkoholowego. Ohydny.
Podróż Tanzania: Kilimandżaro i nie tylko... - Materuni - wodospad i kawa
2010-03-04