- Ty! Zobacz jaki podobny do Cejrowskiego! - rzuciła Mi Amor, gdy mijaliśmy setną już wycieczkę kłócących się i obrażonych na cały świat rodaków, smętnie sunących deptakiem Alcalá.
Rzeczywiście podobny...
- Dzień dobry panie Wojtku! - powiedziałem radośnie, bo podobieństwo było zbyt oczywiste.
A Cejrowski tylko obejrzał się z grymasem mordercy na tej swojej niewyjściowej gębie, odburknął "Dzień dobry" brzmiące jak "Odejdź szybko i nie wracaj" i dalej karmił grejpfrutem jakąś gringę, która na Pawlikowską, bynajmniej, nie wyglądała. Nie lubię go jeszcze bardziej niż przedtem!:-)