Okolice Szanghaju to nie tylko słynące z ogrodów Suzhou, ale też urocze miasteczka poprzecinane kanałami z wodą. W przewodnikach wymieniane są najczęściej Tongli i Wuxi. Ja jeszcze w Polsce odkryłam piękne zdjęcia z Wuzhen i tam właśnie pojechaliśmy.
Choć za każdym razem bardzo wzbraniamy się przed korzystaniem z wycieczek zorganizowanych, tym razem musieliśmy skapitulować. Oczywiście przyczyna jak zawsze prozaiczna – dojazd. Dotrzeć do Wuzhen może jeszcze by się udało – pociągiem lub autobusem, ale wrócić po południu już zupełnie nie było możliwości.
Wybraliśmy najwygodniejszą opcje – wycieczkę z hostelu za 150Y (już w Wuzhen okazało się, że sam bilet wstępu kosztuje 100-120Y w zależności od opcji – więc z biurem wyszło nas taniej!).
O 7.30 podjechał autobus pod nasz Hostel. Wyjeżdżając z miasta pierwszy raz zobaczyliśmy jaki Szanghaj jest ogromny (głównie poruszaliśmy się wcześniej metrem).
Do Wuzhen dotarliśmy po ok. 3 godzinach. Na trasie mieliśmy jednak postój na degustacje naparu z… chryzantem. Można było też kupić skomponowaną mieszankę herbaty, owoców i soli morskiej! Taki urok wyjazdu zorganizowanego…
Miasteczko Wuzhen to typowa atrakcja turystyczna – więc wycieczek też cała masa. My oczywiście odłączyliśmy się od naszej Uroczej Chińskiej Przewodniczki (na szczęście znała trochę angielski i umówiliśmy się na zbiórkę po południu). Na biletach które dostaliśmy zaznaczone były miejsca w które warto zaglądnąć i wymagane jest pokazanie biletu. Chyba najbardziej podobało się nam muzeum rzeźby i łóżek.
Polecam też zaglądnąć do destylarni wina ryżowego – produkują tutaj sanbai. Jest jasne i mętne – smakuje jak “nasze” młode wino. Niestety kupiliśmy zbyt mało żeby dowieźć do Polski. ;(
Miasteczko jest faktycznie bardzo ładne – drewniane domki, kamienne ulice, małe knajpki.
Z doznań kulinarnych chyba najbardziej zapamiętamy zapach kiszonego tofu… PASKUDZTWO!
Pogoda była taka sobie – ale najgorsze, że było bardzo zimno. Deszcz był na tyle uprzejmy że zaczął padać jak już wsiadaliśmy do autobusu.
W drodze powrotnej czekała nas kolejna atrakcja na trasie. Autokar, jak wiele innych mu podobnych zatrzymał się przy ogromnym centrum handlowym – China Tongxiang World Trade Center. Jednak takiego sklepu jeszcze nie wiedzieliśmy! Rozmiar naszej Galerii Krakowskiej, ale na trzech poziomach TYLKO torebki, buty i futra! I to w każdym butiku prawie to samo! Ceny z kosmosu i trzeba się targować! Udało mi się kupić ładne zielone rękawiczki. Niestety potem wielokrotnie się przydały…
Wieczór w Szanghaju zakończyliśmy obiadem w Ajisen Ramen, zakupami i spacerkiem po starym mieście.
WYDATKI
- wycieczka do Wuzhen 150Y
- szanghajskie piżamki 29-39Y
- rękawiczki 10Y