Podróż Poleszuki-plemię, które mieszka na bagnach - Poleski matrix



2009-05-10

Most na rzece Stochód w miejscowości Lubiaź oddalony jest od Lubieszowa kilkanaście kilometrów. Stochód w tłumaczeniu brzmi "sto dróg" ,co oddaje charakter tej rzeki, toczącej swój leniwy bieg wieloma różnymi korytami,łączącymi się w labirynt. Wiosną rzeka rozlewa w wielokilometrowe bagna i podmokłe łąki,które stanowią największą w Europie ostoję ptaków wodno-błotnych. Kilka lat temu utworzono tu park narodowy Prypeć-Stochód.

Kiedy stanęliśmy na tym moście dosłownie zaparło dech od ilości ptaków. Tysiące rybitw,czajek, rycyki,krwawodzioby,bataliony,czaple i Bóg wie co jeszcze fruwało,brodziło,wsadzało dzioby w błoto,piszczało,dzwoniło i klekotało. Mój brat,wielbiciel ptaków spędzający długie godziny w czatowniach w celu  sfotografowania tychże był wniebowzięty. Nawet on nie widział takiej ilości ptactwa naraz.

Jego zachwyt przeszedł w głęboką zmarszczkę na czole, co znaczyło, że intensywnie nad czymś się zastanawia. Jakiś element układanki najwyraźniej mu się nie układał.  Nagle spojrznie mu się rozjaśniło i zakrzyknął:

-A gdzie czatownie?!  Matko kochana, gdyby to było w Polsce stałaby czatownia na czatowni, a z każdej wyglądałaby rura teleobiektywu!

A tu nic! Podglądanie ptaszków najwyraźniej nikogo tu nie interesuje. Ptaki są,gdyż były i będą, nie można ich zjeść, więc po co sobie głowę zawracać. Co innego ryby. Te ważne są dla Poleszuka, gdyż można zjeść je na kolację,śniadanie lub obiad, lub na wszystkie posiłki po kolei.

Na tle zachodzącego słońca wypłynęły łodzie-pychówki. Rybacy zastawiali sieci na nocny połów. Jedna,druga,trzecia łódź. Sieci w parku narodowym! Strażnicy parku przymykają oko. Sami też zastawiają. Przecież muszą coś jeść.

Rybitwy skończyły żerowanie i zaczęły zbijać się w wielotysięczne stado, które przewalało się nad naszymi głowami raz w prawo, raz w lewo. Pasterze nie bacząc na okres lęgowy ptaków zganiali z pastwisk stada krów przeganiając je przez bagna. Konie stanowiące tu podstawę każdego gospodarstwa galopowały całymi tabunami z hukiem wpadając w wodę. Na moście w promieniach zachodzącego słońca tańczyła młoda para,która przyjechała tu na sesję fotograficzną w asyście wesołych gości. 

Nagle wszystko doooła: ptaki, łódki,słońce, krowy, konie,weselny korowód,ludzie i przyroda zaczeły zlewać się w jakiś niesamowity matrix, piękny i zachwycający, wolny i nieujmarzmiony. Stałam na tym moście kompletnie oszołomiona harmonią tego świata, wolnego od przepisów cywilizacji. Jedyne, czemu podlegał to odwieczny porządek rzeczy.

Mój brat nadal myślał nad czymś intensywnie.

-Nie -stwierdził w końcu- Nie byłoby tu czatowni. Gdyby to było w Polsce, zrobiliby tu rezerwat ścisły z bezwględnym zakazem wstępu. Nikogo by tu nie było.

 

 

  • Zachód słońca nad Stochodem
  • Konie i stogi
  • Przez bagna
  • Wieczorne zastawianie sieci
  • Wieczorne zastawianie sieci
  • Przez bagna
  • Na moście w Lubiazi
  • Rycyk
  • W pychówce
  • Na moście w Lubiazi
  • Na moście w Lubiazi
  • Pasterze odpoczywają
  • Pasterz
  • Na moście w Lubiazi
  • Na moście w Lubiazi
  • Na moście w Lubiazi