Szydłów, który trochę na wyrost reklamuje się jako "polskie Carcassone", to małe, senne miasteczko, w którym zachowały się średniowieczne mury miejskie.
Weszliśmy do miasta furtką od strony kościoła. Kościół gotycki, poł. XIV w. też dwunawowy (jak w Stopnicy), ceglano-kamienny. Akurat odbywał się pogrzeb, więc zwiedzić się nie dało. Przed kościołem pracownicy zakładu pogrzebowego siedzieli w karawanie i jedli kiełbasę z musztardą. Udaliśmy się na Rynek, bo pora była coś zjeść. Niestety prawie wszystkie lokale były pozamykane (wszyscy byli na pogrzebie), a w jedynej restauracji szykowali stypę. zapytaliśmy, czy nie ma nic, oprócz tej restauracji, zamkniętej pizzerii i grill-baru, na co miejscowi ze zdziwieniem zapytali, czy jeszcze nam mało. W sumie, racja. Pozostały nam kiełbaski w grill-barze.
To była sobota, a na Rynku nie było praktycznie nikogo. Pewnie z powodu pogrzebu, ale ogólnie panowała jakaś senna atmosfera.
Poszliśmy zwiedzać. Miasto jest maleńkie, wszystko w odległosci kilkuminutowego spaceru. Najpierw zamek (XV w.)- obecnie dziedziniec miejscowej szkoły. Jak na tak male miasteczko, rozmiary imponujące. Zachował się w dobrym stanie budynek skarbczyka, w którym mieści się muzeum krajoznawcze, nie powalające na kolana, ale warte obejrzenia. Wejście na teren zamku jest płatne, można wykupić bilet od razu na wszystkie atrakcje Szydłowa, co też zrobiliśmy.
Z zamku poszliśmy do synagogi. Jest to budynek renesansowy, pierwszy raz w życiu widziałam takie renesansowe sklepienie! Jedna z najstarszych synagog w Polsce. W środku ekspozycja poświęcona kulturze żydowskiej, m. in. ciekawe współczesne rzeźby, do poczytania stara prasa, przedwojenne widoki Szydłowa. Mnie z judaików najbardziej podobały się wskaźniki do czytania Tory - zakończone małymi rączkami z wyciągnietym palcem wskazującym (pewnie mają swoją nazwę). Pracownik muzeum opowiedział nam w skrócie o obiekcie.
Przeszliśmy się jeszcze trochę po zaułkach Szydłowa, a na koniec poszliśmy zwiedzić gotycki kościółek Wszystkich Świętych (położony za miastem). Niestety był zamknięty, a szkoda, bo w środku zachowaal się gotycka polichromia.
Pierwsza pisemna wzmianka o Szydłowie pochodzi z 1191 r.W połowie XIV wieku król Kazimierz Wielki otacza miasto murami obronnymi, rezydencję królewską przekształca w warowny zamek i wznosi okazały kościół. Tym samym miasto staje się jedną z warowni strzegących Małopolski. Dostać się można do miasta jedną z trzech pobudowanych bram: Krakowską, Opatowską i Wodną. Gospodarczemu ożywieniu miasta sprzyjała częsta obecność dworu królewskiego. Przez Szydłów odbywa się tranzyt m.in. wina, chmielu i stad bydła co jest znacznym źródłem dochodów Szydłowa. Miasto doświadczyło klęski potopu szwedzkiego w 1655 r. Wojska szwedzkie i węgierskie zniszczyły większość budynków, zamek, część obwarowań miejskich. Przestała istnieć łaźnia i wodociągi. Z ok. 1300 mieszkańców przy życiu pozostało 350, w tym 100 Żydów. Stan zabudowy zmniejszył się do 34 domów. Po najeździe szwedzkim miasto już nie zdołało się dźwignąć do poziomu świetności z XIV i XV stulecia. W 1822 r. wystawiono na licytację mury miejskie, które ocalały dzięki temu, iż nie znalazły nabywcy.