Entabeni jest prywatnym rezerwatem przyrody i według mnie najwspanialszym miejscem na świecie. Spokój, cisza, która kryje w sobie dzikość, niepewność i czasem też strach. Po przejechaniu bramy wjazdowej ukazuje się typowy afrykański krajobraz, który miałam zachowany w myślach od dziecka. Czerwone ziemie, trawy, krzaki, połamane suche drzewa, ślady dużych zwierząt i w oddali widać pierwsze antylopy, zebry, strusie, nosorożce. Nie mogłam się doczekać żeby ruszyć na safari. Ale najpierw zakwaterowanie. Noclegi były do wyboru w zależności od standardu. Każdy standard w różnym miejscu rezerwatu. Można było nocować pod dużymi namiotami – ale wydaje mi się, że to trochę ekstremalne, ze względu na dzikie zwierzęta. My nocowaliśmy w domkach, z drewnianymi tarasami, połączonymi ze sobą drewnianym mostkiem. Mieliśmy trochę czasu do kolacji, więc na spokojnie można było obserwować dziką przyrodę. Po zmierzchu, żeby dojść na kolację musieliśmy wezwać Rangera – tylko z jego eskortą można było wyjść z domku. Dziwne uczucie, kiedy wiesz, że coś może na Ciebie patrzy jak na kolację. Trochę abstrakcyjne. Jak się później okazało nosorożce były na terenie naszego hotelu- a dokładniej przy basenie.
Samo safari robi piorunujące wrażenie. Nie ma tu asfaltowych dróg. Każdy ranger jeździ swoją trasą tropiąc zwierzaki. Często jeździliśmy po takich krzakach, że miałam wrażenie, że wypadnę ( siedziałam na końcu).
To niesamowite widzieć antylopy tak blisko, zebry, małpy ( te zwierzaki nie robiły już na mnie żadnego wrażenia). Dopiero tutaj zauważyłam, że żyrafy i strusie mają prześliczne długie rzęsy – to taka babska spostrzegawczość. Nosorożce, hipopotamy, lwy, lwiątka, sowy, orły, bawoły, guźdźce …niesamowite! Czasem trzeba było też cierpliwości by móc jechać dalej… nosorożec po swoim posiłku postanowił się zrelaksować na środku drogi. No pech….objechać go za bardzo nie można, podjechać bliżej też nie, bo zaczyna „warczeć”, co robić???? Czekać!!! Podobna sytuacja z lwami. Postanowiły upolować antylopy, które były za nami na innym poziomie rezerwatu. Aby móc jechać dalej musieliśmy przejechać przez specjalny mostek , który był pod prądem jednak lwy powiedziały STOP. Więc trzeba było czekać.
O samym miejscu i zwierzętach mogę pisać wiele…tylko ile można to czytać?Ciężko było mi opuszczać to miejsce, jednak kolejne miasta czekają.