Po tych kilku dniach pora opuścić Cape Town. Przed nami długa droga do Kimberly. Generalnie nikt tam specjalnie nie jeździ… poza nami. Czekało nas prawie 1000 km samochodem, dodam tylko, że w jeden dzień z krótką wizytą w rezerwacie przyrody. Było naprawdę ciężko, jednak widoki i zmieniające się krajobrazy rekompensują tą długą podróż.
W jakimś przewodniku przeczytałam, że RPA to wszystkie kraje w jednym, chodziło oczywiście o krajobrazy i muszę się z tym zgodzić. Kraj ten jest tak różnorodny i tak barwny, że trzeba to zobaczyć na własne oczy i jak się okazuje najlepszym sposobem jest właśnie przejechać przez cały kraj. Widoki sale się zmieniały. Raz bujna roślinność, raz niemal pustynia, za chwilę kaktusowe pola, a na drodze skaczące węże, w oddali zebry i antylopy. Znałam te zwierzęta z ZOO, a tutaj, mam je niemal na wyciągnięcie ręki.
Miasto Kimberley znane jest z wydobycia diamentów. Obecnie znajduje się tu muzeum, małe miasteczko – skansen i wielkie jezioro z turkusową wodą, z którego kiedyś wydobywano diamenty.
Jeśli jest się blisko tego miasta – warto zobaczyć, ale jeśli macie jechać tam specjalnie to odradzam.