13.15. Wjeżdżamy do Mołdawii.
Mołdawia przywitała nas wsią Criva, która nie robiła najlepszego wrażenia - przy drodze stały walące się chaty. Czegos takiego nie widziałam nawet na Ukrainie.
Prawie cały dzień jechaliśmy wzdłuż ogromnych, po horyzont ciągnących się pól i sadów. Drogi były puste, nieuczęszczane, mijały nas głównie ZiŁy załadowane jablakmi, ziemniakami, burakami cukrowymi lub traktory, których tu mnóstwo.
Przy drogach co jakiś czas studnie - ozdobne, nakryte daszkami, lub zwykłe, z żurawiem. Obok prawie zawsze krzyż. Potem dopytaliśmy o co chodzi z tymi studniami - służą one pracującym w polu, żeby nie chodzić po wodę do wsi. Do wsi tu rzeczywiście bywa daleko, osiedla ludzkie nie sąsiadują ze sobą, a są rozrzucone w sporych odległościach. A studnie teraz w większości nieczynne.
2008-10-28