Podróż OZ express - oko w oko z rekinem



2010-04-13

GREEN ISLAND

zapraszam na Green Island, wyspę niedaleko Cairns, część Wielkiej Rafy Koralowej. Dla przypomnienia można otworzyć "Miasteczko jak Alice Springs".

Mieliśmy tę wspaniałą okazję, że lecąc z Nowej Zelandii do Australii, mogliśmy z lotu ptaka podziwiać rafy koralowe. Te zdjęcia z lotu stalowego ptaka już widzieliście.

Wycieczka na Green Island zaczyna się w porcie w Cairns od zaokrętowania na jeden z dużych statków wycieczkowych. W naszym wypadku był to spory katamaran w kolorze blachy ocynkowanej. Wyglądał jakby brakło w stoczni na farbę. Ale płynął bardzo gładko (do czasu), a serwis był do wytrzymania. Napoje (herbata i kawa) za darmo, reszta płatna. Podróż trwała około godziny (albo trochę dłużej) i po wyjściu z zatoki zaczęło naprawdę nieźle kołysać. Spowodował to spore spustoszenie na pokładzie widokowym. Ale warto było tam zostać i cieszyć się słońcem, wiatrem i swobodą.

OKO W OKO Z REKINEM

W końcu na horyzoncie pojawiła się kępa pięknej zieleni na lazurze oceanu :) Wyspa okazała się kombinatem turystycznym dość gęsto zabudowanym hotelem i wieloma knajpami. Zdecydowanie polecam wypożyczenie na statku pianki, płetw i maski do nurkowania. Za niewielką opłatą można otrzymać podstawowy sprzęt i jeśli nie brzydzicie się brać do ust wymiętolonego ustnika, to WARTO skorzystać i trochę ponurkować w cudownej wodzie. Najciekawsze rafy są w okolicy molo, ale trzeba uważać na statki, które co chwilę podwożą kolejne wycieczki. Na samej wyspie są do dyspozycji szafki do których można schować swoje nadmiarowe rzeczy na czas kąpieli w morzu. Nie trzeba wszystkiego targać na plażę. Są przebieralnie i prysznice, więc jest zapewniony komfort powrotu do hotelu bez warstwy soli na ciele.

A rekinów nie ma. Choć w wodzie może czaić się wiele mniej lub bardziej przyjaznych stworzeń. Widziałem całkiem sporą ośmiornicę zmieniającą kolor z niebiesko-żółtego na szaro-bury i kilka sporych rybek, ale rekina nie… Na szczęście dla niego oczywiście….

Podczas pobytu na wyspie można skorzystać z dodatkowych atrakcji znanych wielu z nas z Egiptu, czyli rejs "łodzią (pół)podwodną", czy też łodzią ze szklanym dnem. Polecam tę łódź, choć przy średnio-mocnym wietrze nieźle kołysało. Zwykle w cenie wycieczki jest lunch na łodzi którą się przypłynęło i trzeba w środku dnia wrócić z lądu na pomost aby móc się posilić.

Wycieczka w sumie interesująca, jednak jeśli ktoś chciałby poczuć to co jest opisane w "Miasteczku jak Alice Springs", to musi kupić sobie nocleg w hotelu na miejscu. Po odpłynięciu ostatniego statku ze stonką turystyczną, można znaleźć tam chwilę rajskiego spokoju, co jednak nie było nam dane tym razem. Mimo wszystko było warto.

Powoli zapraszam na kolejną część z serii „oko w oko z ….” tym razem w głębi kontynentu.

  • wzorek
  • blaszak
  • marina
  • białe szaleństwo
  • jak po sznurku
  • Cairns
  • wachta
  • zielona wyspa
  • łodzie podwodne w okolicy
  • słoneczny patrol
  • ubot
  • ssawka
  • kolory rafy
  • auto(r)portret
  • piasek
  • pożar