2010-04-10

WAIOTAPU

Najciekawszy (oczywiście rzecz gustu), był pobyt w WAIOTAPU thermal park. Miejsce położone kilkanaście km od Rotorua, jest jednym z największych terenów zjawisk termalnych w Nowej Zelandii, przygotowanych dla zwiedzania przez turystów.

Zwiedzanie zaczyna się jeszcze przed wejściem do parku, od niewielkiego jeziorka z wrzącym błotem. Bardzo malownicze miejsce, wszystko tam syczy, bulgocze i paruje, a co ważniejsze śmierdzi siarką. Czyli jesteśmy u wrót piekieł...

Po 20 minutach docieramy do głównej atrakcji. Teren jest olbrzymi i zwiedzanie spokojnym krokiem może zając pewnie cały dzień, a przy słonecznej pogodzie, można trafić do fotograficznego raju. Nam niestety pogoda nieco słońca poskąpiła, i było pochmurno. Szkoda. Choćby to miejsce jest warte powrotu przy dobrych warunkach pogodowych.

Wiele malowniczych jeziorek o różnych kolorach, potoki zastygłego błota, wodospady, dymiące kratery, ... w zasadzie wszystko czego można sobie życzyć. Najpiękniejsze jest jezioro malarza, nazwane tak z powodu pełnej palety barw jakie można stworzyć, a także cudowne jeziorko pistacjowe. Z pewnością znajdziecie w sieci wiele lepszych zdjęć, ale kilka w załączeniu.

Osobnej wzmianki wymaga "gejzer mydlany". Znajduje się poza terenem parku, bardzo blisko. O ile pamięć mnie nie zawodzi, kilka minut samochodem. Woda tryska z niego o określonej godzinie (chyba 10:30), ale nie do końca samorzutnie. Nazwa "mydlany" została przyjęta z powodu jego odkrycia i sposobu pobudzania. Otóż podobno kiedyś, grupa więźniów pracowała w okolicy. Postanowili wyprać swoje ubrania w niewielkim jeziorku. Aby dokonać tej czynności w sposób perfekcyjny, użyli dodatkowo mydła. Jakież było ich zdziwienie, gdy po wylaniu wody z mydłem do jeziorka zobaczyli swoje rzeczy znikające na niebie na czubku wielkiej fontanny wody. I tak gejzer mydlany został odkryty... Tyle bajka. A jak jest teraz?

Otóż kilka minut po 10-tej na miejsce przyjeżdża fachowiec. Człowiek tej jest "pobudzaczem", katalizatorem i przewodnikiem. Zaczyna do wykładu dla kilkudziesięciu osób zgromadzonych w niewielkim amfiteatrze. Krótki wykłady i wrzuca do dziury kilkadziesiąt gram mydła. Po chwili zaczyna z ziemi tryskać gejzer. Wysokość wyrzutu nie jest imponująca - kilkanaście metrów, ale i tak robi wrażenie. Przy obserwacji trzeba uważać i jeśli nie chce się zostać zmoczonym, lepiej nie stawać w pierwszych rzędach.

Kolejne zdjęcia pochodzą z wioski maoryskiej Te Puia położonej na obrzeżach Rotorua. Wioska przyzwoita i warto ją odwiedzić aby posłuchać kilku opowieści przewodnika o historii Maorysów. Moim zdaniem najciekawsze są dwa miejsca. Po pierwsze spory teren aktywny termalnie, z dwoma sporymi gejzerami, a po drugie niewielki budynek w którym przy dużej dozie szczęścia można zobaczyć ptaka kiwi. Mnie się niestety nie udało ponieważ ptaki spały i nikt ich nie budził specjalnie dla turystów.

DYGRESJA KIWI

Ten niewielki ptak-nielot (zdjęcie wypchanego pojawi się przy okazji odcinka dotyczącego Wellington), jest zagrożony wyginięciem. Jest to nielot, i gniazduje na ziemi. Powodem jego uziemienia był brak naturalnych wrogów, co spowodowało trwałe zmiany w sposobie życia. Przez wiele lat, ptak żył sobie spokojnie, aż pojawił się niewielki torbacz - opos. Nie pamiętam dlaczego został przywieziony do NZ, ale skutki jego pojawienia są dość dramatyczne. Przede wszystkim, co ma bezpośredni związek z kiwi, opos zaczął masowo zjadać jajka kiwi. Teraz oposy są masowo tępione, ale niestety one szybciej tępią kiwi. Wyścig z czasem trwa...

Swoją drogą, wielkość jajka kiwi jest zaskakująca. Jajko jest niewiele mniejsze od samego ptaka. Przekroje które można zobaczyć w różnych miejscach zadziwiają. Jak to jajo może wyjść z kiwi?

Kiwi prowadzi nocny tryb życia i z tego powodu normalnemu człowiekowi bardzo trudno się na niego natknąć w naturalnym środowisku. Jeśli będziecie w Te Puia, poszukajcie tego budyneczku i może dopisze Wam szczęście.

Kończąc pobyt w Rotorua polecam spacer nad jeziorem, które w świetle zachodzącego słońca wygląda zjawiskowo.I tak kończy się nasz pobyt w Rotorua.

Następnego dnia, wczesnym świtem wyjeżdżamy w kierunku Wellington.

  • błotne jeziorko
  • plask
  • bul-bul
  • Waiotapu
  • jezioro malarza
  • siara ...i wszystko jasne
  • ostryga
  • woda?
  • wykwity
  • wodospadzik
  • pistacje
  • oczekiwanie
  • dyngus
  • gorrrrąca woda
  • gejzery
  • kolory