Podróż Kiwi express - Rotorua i Maorysi



2010-04-10

ROTORUA

Rotorua, to miasteczko zbudowane wokół jeziora, z którego wystaje wierzchołek wulkanu – bardzo malownicze miejsce.

Samo miasteczko jest bardzo urokliwe. Już od wjazdu rzuca się w oczy jedno, a mianowicie dymy unoszące się w rożnych miejscach. Na początek można odnieść wrażenie, że są to mgły, ale po bliższym zbadaniu (zajrzeniu przez płot), można zobaczyć przy prawie każdym domu basen z parującą wodą. Wszędzie wokół są źródła termalne.

Miasteczko jest praktycznie w 100% turystyczne. Miejscowi zajmują się głównie prowadzenie hoteli, sklepów i usług. W bardzo wielu hotelach i motelach widać z daleka tabliczki informujące o basenach z gorącą wodą. Czasami są dość umowne (w naszym hotelu miał jakieś 3 * 6 metrów), ale do trzeciej gwiazdki basen być musi...

Jak widać na zdjęciach, w Rotorua wszędzie coś sie dymi i syczy. Nawet przy zwykłym krawężniku bucha para. Nie mówiąc o większych dziurach w ziemi.

Zabudowa miasteczka jest typowa dla tych terenów, czyli powiedziałbym nieco westernowa i niska. Nie ma żadnych wieżowców, ulice są prostopadłe i widać, że było planowane bez ograniczeń przestrzennych.

DYGRESJA ZAKUPY.

Ten temat nadaje się na osobną dygresję. Otóż praktycznie w każdym mieście/miasteczku/wiosce można znaleźć nieźle zaopatrzone supermarkety. W Rotorua jest nawet coś w rodzaju centrum handlowego ze sklepem sportowym i wieloma branżami. Można dokupić brakujące wyposażenie. W normalnych sklepach nie da się kupić jednego, a mianowicie alkoholu. Do tego celu służą osobne, znakomicie zaopatrzone sklepy. Ponieważ nie jestem palaczem, więc nie wiem, czy dotyczy to także papierosów. Ta sama zasada obowiązuje w całej NZ. Sklepów z alkoholem nie ma za dużo, więc jak chce się kosztować miejscowych bądź importowanych trunków, to warto się zaopatrzyć na zapas.

Jak widać, nieco egzotyki już było, teraz czas na trochę cepelii. Pisząc "cepelia" miałem na myśli niestety taką socjalistyczną jej odmianę. Chodzi mianowicie o przedstawienie Maorysów. Zapewne są różne wersje takich imprez. Całkiem ciekawe i dobrze zrobione turystyczne przedstawienie dotyczące aborygenów miałem okazję widzieć w Australii, ale to tutaj było kiepskie... Spora sala w hotelu, całkiem dobre jedzenie (w cenie wycieczki - all you can eat) i po kolacji występ...Zdjęcia dodaję jedynie z reporterskiego obowiązku.

DYGRESJA MAORYSI

Maorysi przypłynęli na Nową Zelandię (Aotearoa - wyspę długiej białej chmury) na siedmiu łodziach z wysp Polinezji około 800-go roku naszej ery. Nie wchodząc zbyt dokładnie w ich wierzenia i zwyczaje, skupię się tylko na jednym aczkolwiek dość istotny. Mianowicie Maorysi byli ludożercami. Przekonał sie o tym Abel Tasman, który w 1642 roku stracił czterech marynarzy którzy zostali już tam na zawsze. Podobno powodem takiego  dramatycznego zwyczaju był brak mięsa na wyspie. Źródłem pożywienia był dla Maorysów ptak MOA, który jako nielot był dość łatwy do złapania i konsumpcji. Jednak ponieważ Maorysi nie myśleli o jego hodowli a wyłącznie o sposobach przyrządzania, to populacja zniknęła bezpowrotnie.Na odtrutkę przykład miejscowej architektury...

I gdzie są te cuda natury? Będą ...

  • domek
  • powitanie
  • występy
  • mina wojenna
  • dymiący krawężnik
  • mewy
  • dom zdrojowy
  • dziura Sarumana
  • ameryka?
  • domek
  • pig&whistle
  • czarny łabądek
  • widoczek
  • mewki
  • dom zebrań
  • Maorysi