Podobno Egipt można pokochać lub znienawidzieć.
Nas chyba ogarnęło to pierwsze uczucie. Niewątpliwy wpływ miały na to kolejne zimne lipcowe dni podczas pewnego urlopu nad Bałtykiem. Wtedy to wzrok nasz utkwił na pięknych zdjęciach słonecznych plaż, błękitu wody i słońca. Spakowawszy walizki ruszyliśmy do Hurghady na tygodniowy wypoczynek, który szybko zmieniliśmy w zwiedzanie :)
I tak przez kilka lat z rzędu łączyliśmy leniwy wypoczynek na plaży z poznawaniem tego fascynującego i pełnego atrakcji kraju.
Wioska beduińska dała nam obraz życia tambylców, wiadomo, że przygotowany pod kątem turystów, więc nie do końca realny. Ale widok domów i "zabawek" beduińskich dzieci zrobił na Młodym duże wrażenie.
Pierwsze co przychodzi na myśl, gdy myśli się o Egipcie to piramidy. Więc kolejne miejsce do odwiedzenia to oczywiście Kair. Stolila i zarazem największe miasto Egiptu o trudnej do ustalenia licznie mieszkańców. Pełne przeciwieństw - z jednej strony piękne gmachy, a nieopodal domy, które mocno kojarzą się ze stanem surowym. Każdy skrawek ziemi wykorzystywany pod uprawę, drób spacerujący po ulicach stolicy.
Bardzo to wszystko dziwi, nas przyzwyczajonych do europejskich porządków.