Podróż W cieniu Diablaka czyli wędrówki po Beskidzie Żywieckim. - Dzień 2 czyli na podbój Diablaka .



2010-04-04

  Po "rozgrzewce"  nie chcąc dalej forsować rodziny postanowiłem, że Djablaka zdobędziemy najłatwiejszą trasą czyli z przełęczy Krowiarki. Po dojechaniu na parking zobaczyliśmy, że podobny zamiar mieli inni weekendowi turyści. W związku z tym szlak na początku przypominał wycieczkę po Łazienkach. To mi się nie podobało. Jechałem tyle setek km aby teraz ocierać się o innych ? Absurd!    Na szczęście widoki rekompensują tę niedogodność. Ale coż, nie pozostało nam nic innego jak wspinanie się po "schodkach". Pomimo niskiej temperatury, zaciszny las sprawiał, że zdejmowaliśmy z siebie kolejne warstwy odzieży.    Widzimy także górkę z naszą wczorajszą "rozgrzewką":  Z tej perespektywy wydaje się zupełnie płaska.Idąc dalej wśród gęstego drzewostanu docieramy do polanki.   Jesteśmy na Sokolicy.  Jest to także granica w kilku znaczeniach. Po pierwsze, skończył sie las a zaczęły się kosodrzewiny. Po drugie, zaciszę lasu ustąpiło miejsca nagłym i porywistym atakom wiatru. Po trzecie, widok bluz i koszulek zastąpił widok polarów i kurtek.  Również i szlak nabrał nieco bardziej surowego charakteru.  W pewnym momencie docieramy do kolejnej granicy... kosedrzewiny. Teraz jużjedyną roślinnością są mchy i porosty. Nic dziwnego. W końcu na tej wysokości zalegają kilku metrowe śniegi o czym świadczą owe kije.       W koło tylko skały, porywisty wiatr i kłębowisko chmur. Warunki pogodowe iście nie dla niedzielnych turystów.  Wreszcie osiągamy szczyt. Tak samo jak droga cały tonie w chmurach.   Pomimo, że nie jestem mięczakiem to chowam się za kamiennym murem. Tam też spożywam drugie śniadanie. Droga powrotna to walka z wiatrem i śliskimi kamieniami. W pewnym momencie natura lituje się nad nami i odsłania nam widok na morze ...polożone już po słowackiej stronie. Docieramy z powrotem do Sokolicy. Tym razem obieramy marszrutę nieco dookoła czyli przez .... . Na początek czeka nas karkołomne zejście po kamiennych schodach.   A następnie przedzieranie się już płaskim szlakiem przez dziesiątki wiatrołomów.   Niektóre drzewka muszą już wiele lat tak leżeć gdyż ich pnie całe pokryły się pchem a ponadto stały się podłożem dla innych drzew.   Inne z kolei tworzą ciekawe formy architektoniczne.     Teraz, będąc już na szlaku łącznikowym wyglądającym niczym aleja parkowa docieramy do ukrytego leśnego jeziorka.   Na dole były umieszczone tablice informujące o florze i faunie otaczających gór. Z nich właśnie dowiedzieliśmy się, że Babia Góra odziela 2 zlewiska: zlewisko Morza Bałtyckiego od zlewiska Morza Czarnego.