Podróż El Condor Express - Peru i Boliwia - Chivay - pierwsze starcie



2010-05-04

DOLINA COLCA

Po około godzinie od przekroczenia przełęczy ujrzeliśmy po raz pierwszy dolinę Colca i niewielkie miasteczko Chivay, do którego przyjeżdża około 50.000 turystów rocznie. Dzieje się tak dzięki naszym kajakarzom z klubu Bystrze, którzy w 1981 roku przepłynęli kajakami przez kanion Colca.

Co prawda dotarły do mnie jakieś odpryski dyskusji z p.Pałkiewiczem, który także rości sobie prawo do pierwszeństwa w byciu najważniejszym eksplorerem kanionu, ale nie jest to miejsce na takie dywagacje. Każdy z nich zostawia tutaj sporo pieniędzy. Nie mam jednak wielkich wątpliwości, że tylko to co kupujemy na straganach i część kosztów wyżywienia zostaje na miejscu. Z pewnością hotele czy pieniądze za autokary trafiają do jakichś bogatych inwestorów spoza doliny. Ale i tak dzięki wyczynowi polskich kajakarzy pracę w dolinie ma kilka tysięcy osób które dotychczas żyły wyłącznie z pracy własnych rąk. W jakiejś perspektywie z pewnością poprawi to ich poziom życia, ale upłynie z pewnością wiele wody w kanionie.

Widok samej doliny zapiera dech w piersiach. Niezliczone poletka uprawne odgrodzone kamiennymi murkami, których przeszłość sięga czasów Inków zdobią zbocza doliny, a w środku błyszczą dachy domów miasteczka Chivay. Nad poletkami ośnieżone szczyty Andów. Czysty odjazd. Chłoniemy ten widok i czekamy na więcej.

Po chwili postoju autokar rusza w dalszą drogę i po kolejnej godzinie, po uiszczeniu opłaty wjazdowej (35 soli za osobę) wjeżdżamy w królestwo kondorów i kamiennych ścian kanionu Colca. Co do kondorów, to męczy nas niepewność, ponieważ na forach internetowych pełno jest wpisów ludzi, którzy byli tu przed nami i nie mieli okazji obserwować lotu tych pięknych ptaków. Ale to będzie jutro.

Na razie jedziemy do miasteczka Yanquay, w którym ktoś wybudował całkiem przyzwoity hotel. Nowe bungalowy malowniczo położone w dolinie zapraszają nas do środka. Bardzo miłe wnętrze, widać że niedawno zbudowane, duży pokój z łóżkiem przykrytym kolorowymi narzutami, okna z pięknym widokiem, a do tego czysta i schludna łazienka. Czegóż chcieć więcej? No może jednej rzeczy, a mianowicie temperatury. Jest bardzo ziiiiiiiimno. Nawet po południu w ostrym słońcu, wewnątrz panuje dojmujący chłód i nie widzę szansy, aby niewielki grzejnik typu ‘słoneczko Andów’ mógł coś zmienić. Jednym z elementów wyposażenia jest co prawda piękna żeliwna koza, ale nie mamy odwagi jej odpalić.

Szybkie zagospodarowanie i po bardzo smacznym lunchu jedziemy na kąpiel w gorących źródłach, których w okolicy jest podobno pełno. Zresztą nie dziwota, wokół nas same wulkany, więc aktywność geotermalna nie powinna dziwić. Po krótkiej przejażdżce autobusem docieramy co Chivay, w którym część naszej wycieczki pozostaje, a większość udaje się do leżącego kilka kilometrów dalej kąpieliska.

Samo kąpielisko nie zwala z nóg, ale jego położenie, w końcu jesteśmy na około 4000 mnpm wpływa bardzo emocjonująco. Nawet nieco zdezelowane szafki na ubrania nie są w stanie zepsuć nastroju. Wstęp kosztuje 5 soli dla widzów i 10 dla kąpiących się, o ile wiem, to bez limitu czasu. Wybieramy jeden z pięciu basenów (jeden kryty) i zanurzamy się w wodzie o temperaturze około 39 stopni. Jest bardzo gorąco, ale o dziwo można całkiem długo w niej wytrzymać.

Po jakichś 30 minutach i zrobieniu serii pamiątkowych zdjęć, a pobyt był zaplanowany na godzinę, zdecydowana większość grupy wyskakuje z wody i jest gotowa do wyjazdu. Jednak jeden z uczestników postanawia go końca wyegzekwować swoje 60 minut i żadne mniej lub bardziej znaczące sygnały ze strony większości grupy nie psują mu nastroju. Wręcz wyraźnie daje odczuć, że ta sytuacja sprawia mu satysfakcję.

Cóż, każda grupa ma swojego Piotrusia. W sumie to miły gość, ale jego niezależność i zgryźliwe komentarze dają czasem popalić.

Ale po takim niewielkim w sumie zgrzycie, wysiadamy w centrum Chivay. Po drodze mijamy „via Polaca”, drogi nazwanej tak na cześć naszych kajakarzy i ruszamy w miasto. 
  • kanion Colca
  • pokój
  • domki
  • kąpielisko
  • kąpielisko