Szczegóły naszego pobytu w okolicach Suśca zatarły się już nieco w mojej pamięci. Pozostało wszakże wspomnienie pięknych, nie zadeptanych jeszcze przez turystów lasów, przez które płynęła czysta rzeka Tanew, której nurt przegradzały liczne, aczkolwiek niewysokie progi skalne, tworzące mini-wodospady zwane "szumami" lub "szypotami".
Z Suśca przez Lubaczów, Przeworsk, Dębicę i Tarnów dostaliśmy się do starego stołecznego Krakowa.