Podróż Trzy miliony tuk-tuków... Sri Lanka - .................



2010-02-23

Czy tutaj jest ciepło? Co za pytanie. Jak bardzo? Rano zrobiłem pranie i w południe poskładałem suche rzeczy. Luty…

Wyrwaliśmy się dziś z naszego małego raju, bo nawet, a może przede wszystkim raje doprowadzają szybko do znudzenia i znużenia. Zrobiliśmy sobie wycieczkę do miejsca polecanego przez przewodnik. Po prawdzie wyboru żadnego nie mieliśmy, bo albo wycieczka w to miejsce albo żadna, bo w pobliżu nic ciekawego wedle przewodnika nie było. Dojechaliśmy autobusem wlokącym się dwa na godzinę, by jeszcze musieć podjechać parę kilometrów tuk-tukiem. Ale było warto. Nie dość, że rejon to absolutnie nieodwiedzany przez turystów, to jeszcze robiący autentycznie dobre wrażenie. To taka mała Dambulla – groty przerobione na świątynie, posągi Buddy i malowidła hinduskich bogów oraz naskalny komiks przedstawiający życie Buddy w obrazkach, a do tego wszystkiego naprawdę kompetentny, dobrze mówiący po angielsku, sympatyczny przewodnik. Samozwańczy oczywiście, ale tym razem z usługi wyjątkowo skorzystaliśmy. I bardzo dobrze, bo dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o religiach, historii Sri Lanki, życiu codziennym wyspiarzy, etc. Wiemy już także, jakimi sześcioma symbolami różni się Budda śpiący od umarłego, czyli pogrążonego w stanie nirwany.

Wracamy do naszej rajskiej bazy, a że do zmroku zostały jeszcze ze dwie godziny, udało mi się załatwić kajak na samotną wycieczkę po lagunie. I to był strzał w dwunastkę. Mała, zwrotna jedyneczka i niekończąca się nadoceaniczna laguna. Czym ciemniej się robiło, tym więcej mistyczności niosło się w powietrzu. Przyznam, że nieznane mi odgłosy dobiegające z mrzeżyn przyprawiały mnie czasem o ciarki na plecach, ale radocha z pięknych chwil była jednak dominującym odczuciem. Tylko ja i otulająca mnie ciasno przyroda…

Za dnia jeszcze udało mi się podpatrzeć rybaków przy pracy. Dwóch łowiło niesamowitą metodą – rozciągnęli sieci na małym obszarze i brodząc po pas, bo głęboko nie było, zacieśniali obszar połowu. Potem uderzali kijami w wodę, pewnie by ryby ogłuszyć. Na koniec zbierali sieciami łów. Oryginalnie.

No i jeszcze te niesamowite chwile, gdy przepływasz obok kąpiących się w lagunie. Machasz ręką przyjaźnie, a trzydzieści osób w wodzie i na brzegu jak na komendę odmachuje ci szczerząc niewiarygodnie białe zęby w niewymuszonym uśmiechu. Porażające.

  • dsc_0099
  • 240006 - Mulgirigala
  • 240007 - Mulgirigala
  • 240008 - Mulgirigala
  • dsc_0112
  • 240010 - Mulgirigala
  • 240011 - Mulgirigala
  • 240012 - Mulgirigala
  • dsc_0119
  • dsc_0120
  • dsc_0121
  • 240016 - Mulgirigala
  • dsc_0124
  • dsc_0137
  • dsc_0139
  • 240020 - Mulgirigala
  • dsc_0141
  • dsc_0144
  • 240023 - Mulgirigala
  • 240024 - Mulgirigala
  • 240025 - Mulgirigala
  • csc_0270
  • 240027 - Mulgirigala
  • 240028 - Mulgirigala
  • 240029 - Mulgirigala
  • dsc_0166
  • 240031 - Mulgirigala
  • dsc_0175
  • dsc_0177
  • dsc_0183
  • 240035 - Mulgirigala
  • dsc_0193
  • csc_0268
  • dsc_0202
  • csc_0204
  • 240040 - Mulgirigala
  • csc_0209
  • dsc_0223
  • 240043 - Mulgirigala
  • 240044 - Mulgirigala