Ganesh Garden w miasteczku Tangalle. Kompletnie pusta, czyściutka plaża, turkusowe wody oceanu, w oddali rybacki kutry, nad głowami palmy kokosowe, rześka bryza kołysząca hamakami, przepogoda.
Leniuchujemy.
Kiwanie się w hamaku przez pół dnia potrafi zmęczyć. By całkiem nie zgnuśnieć, idziemy plażą w kierunku miasteczka. W porcie przypatrujemy się rybaków zajęciom codziennym. Większość floty rybackiej to wąziutkie katamarany z belką pływającą z jednej strony i kadłubem, w którym nie da się nawet zasiąść. Wyglądają dość prymitywnie, ale konstrukcja jest sprawdzona przez stulecia użytkowania, a i zapewne mało kogo stać na większą jednostkę pływającą.