Lankijczycy w oryginalny sposób kiwają głowami, by gestem wyrazić zgodę, przytaknąć. Ich ‘tak’ to trudny do opisania, różny od naszego gest polegający z grubsza na płynnym machaniu głową w prawo i lewo. W naszej kulturze podobny ruch mógłby oznaczać coś jakby ‘ale kręcisz, nie ściemniaj, akurat!, dobry żart’, podczas gdy tutaj jest to zwykłe ’tak, ok.’ Wygląda to w każdym razie śmiesznie i dość osobliwie.
Po dłuższych obserwacjach i paru nieporozumieniach zauważyliśmy też, że Lankijczycy zawsze mają odpowiedź na każde pytanie. I to bez wahania. Natychmiast. Nawet, a może zwłaszcza wtedy, gdy zupełnie nie zrozumieją twojego pytania. Wystarczy im, że złapią jedno, dwa znane sobie słowa i na ich bazie skonstruują swoją odpowiedź i wygłoszą ją z pełnym przekonaniem. Nie raz, a częstokroć pytając o bardziej skomplikowane sprawy (a z angielskim bywa tutaj bardzo różnie, zawsze można jednak znaleźć kogoś, kto w miarę dobrze po angielsku mówi) dostawaliśmy zaskakujące i kompletnie nie na temat odpowiedzi. Ale zawsze błyskawiczne, wygłaszane z pełną powagą i bez mrugnięcia okiem. Może chodzi o to, by nie pokazać, że się czegoś nie wie? No i czemu ma to wymiar cechy aż narodowej?? Trudno powiedzieć.
Dzień był dziś nieco rozwlekły. Mieliśmy odbyć widokową, relaksującą podróż pociągiem pośród pól herbacianych z Nanu Oya do Elli. Nim jednak udało nam się dotrzeć do dworca, okazało się, że jeden pociąg nam uciekł, a drugi miał przyjechać dopiero za trzy godziny. Przyjechał po godzinach czterech. No nic. Czekając nań widzieliśmy dziwny skład, w którym kilkanaście wagonów było towarowych, a ostatnie dwa wiozły ludzi. Trzecią klasą. Ot, pociąg towarowo-osobowy.
Nasz pociąg miał wagon nazwany ‘observation saloon’, który różnił się od pozostałych tym, że był drogi (550 rupii wobec 100 za drugą klasę) i był ostatni i miał duże okna, przez które można było podziwiać plenery wokół. Ja wylądowałem tym razem na schodach. Nie dlatego, że nie było gdzie siedzieć, a dlatego, że – jestem o tym przekonany – miałem co najmniej równie dobre miejsce do podziwiania krajobrazów, co pasażerowie ‘observation saloon’. A może nawet lepsze, bo nie zza szyby, a wprost przez otwarte drzwi.
Trasa przejazdu wiodła najwyżej położoną trakcją na Sri Lance – na ok. 2000 metrów n.p.m. To wysoko, zważywszy że najwyższy szczyt wyspy ma 2524 m n.p.m. Wielokrotnie pociąg przejeżdżał tunelami, czemu zawsze towarzyszyły wrzaski i piski dzieciaków. Na stacjach czekały nas wychudzone do niemożliwości psy spodziewające się jakichś ochłapów od pasażerów.
Czym się różni klasa druga od trzeciej? W trzeciej nie ma sprawnych wentylatorów i są trzyosobowe, drewniane siedzenia. W dwójce siedzenia są nieco wygodniejsze i dla dwóch osób. Za to w każdej klasie są otwarte niemal na stałe drzwi na oścież. Bo duszno. No i w każdej klasie można wisieć za drzwiami i uprawiać szczeniackie gry typu ‘kto odważniejszy/głupszy i dalej się wychyli’. Nikomu to nie przeszkadza, a i mandatu za to nikt nie dostanie.