Podróż Buda i Peszt za zdjęcie - Ogólne wrażenie



2010-03-02

Nie należę do malkontentów, nie daję się niepowodzeniom. A więc, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wyjazd był wspaniały.

Tak w skrócie mówiąc - Budapeszt warto zobaczyć również w lutym, również w deszcz, również - a  może szczególnie - w nocy. Warto odwiedzić kąpieliska, ja odczuwam niedosyt, choć mi się to wydawało na początku bez sensu.

Ludzie (których spotkałyśmy) byli bardzo uczynni i mili. Parę razy ktoś zaproponował pomoc, widząc, że szukamy czegoś na planie. Również kontrolerzy w metrze (KONTROLERZY!!!) tłumaczą, objaśniają, posługują się słabym, ale jednak angielskim. Kierowcy zatrzymują się ZAWSZE kiedy widzą pieszego stojącego przed przejściem. Byłyśmy w szoku! Przepuszczali nas czasem nawet, kiedy mieli zielone światło!

Dla tych co szukają sklepów spożywczych - jest ich (w centrum) bardzo mało! Nie to co u nas, tam trzeba się naprawdę naszukać jakiegoś sklepu. Podobnie, jest masa restauracji, winiarni, ale brak tanich barków i maleńkiej gastronomii. Nie mówię o Mac Donaldzie czy pizzy, którą można zjeść wszędzie - nie po to tam pojechałam.

W metrze chyba nie ma zakazu picia alkoholu, bo widziałyśmy młodzież z piwem. 

Po psach się sprząta! Wiem, widziałam na własne oczy!

Język... ech, chyba nigdzie nie miałam takich problemów z zapamiętaniem tambylczych słów... Nie nauczyłam się ani dzień dobry, ani do widzenia... To co mi zapadło w pamięć, to kijarat (wyjście) i kesenem (dziękuję) - choć tego ostatniego uczyłam się parę dni.

Wbrew temu co piszą w przewodniku, w metrze bilet skasowany jest ważny (ale tylko w metrze) 60 minut, więc nie trzeba kasować nowego zmieniając linię metra. Początkowo miałyśmy trochę problemów ze zrozumieniem, jak się przedostać z jednej linii do drugiej (na stacji przesiadkowej), nie było to logiczne. Wytłumaczyli nam KONTROLERZY :)

Wino w restauracji, według mnie, jest bardzo drogie. Myślałam, że gdzie jak gdzie, ale w Budapeszcie, wino będzie tanie. Jednak ponad 2 tys. forintów za kieliszek to przesada.

Uwaga, jeśli szukacie czyjegoś prywatnego mieszkania! W Budapeszcie na każdym piętrze mieszkania mają numery od 1! Czyli, na pierwszym piętrze 1,2,3, na drugim 1,2,3 i tak dalej... O czymś takim nigdzie dotąd nie słyszałam.

Jak mi się coś jeszcze przypomni, to dopiszę:) 

I jeszcze tylko ogólne podsumowanie - było super:) 

Zdjęcia - slawannka i Alka. Dziękuję bardzo Mamie Marka i Markowi za pomoc w przygotowaniach!