Wczesnym popołudniem pojechaliśmy do Biertanu. To stara saska wieś (po niemiecku Birthälm, po węgiersku Berethalom), w której znajduje się największy w Siedmiogrodzie kościół warowny, nigdy nie zdobyty. Wraz z siedmioma innymi znajduje się na liście światowego dziedzictwa kultury Unesco. Pierwotnie na listę wpisano sam Biertan w 1993 r., ale w 1999 r. rozszerzono wpis o dalszych 6 kościołów obronnych, czyli inkastelowanych. W Siedmiogrodzie jest ich więcej. Od XV do XVIII r. przez ten region przetaczało się mnóstwo konfliktów zbrojnych, więc miszkańcy postanowili ufortyfikować swoje kościoły. W fortecach były m.in. magazyny i poletka, które umożliwiały przetrwanie oblężenia.
Do lat 90-tych XX w. większość mieszkańców stanowili Niemcy, tzw. Sasi siedmiogrodzcy. Wtedy niestety gremialnie wyjechali do Niemiec, a domy po nich zasiedlili po połowie Rumuni i Romowie. Na szczęście XV-wieczny gotycki kościół ewangelicki, wyglądający imponująco, opasany trzema liniami murów i kilkoma wieżami - nadal istnieje i od czasu do czasu są w nim odprawiane nabożeństwa po niemiecku dla kilkunastu pozostałych Sasów. Zachowały się też wieże obronne, w tym jedna drewniana. Wszystkie napisy w kościele, od czasów reformacji służącym ewangelikom - są po niemiecku. Także lista poległych w czasie I wojny światowej. W sąsiednim budynku w restauracji spróbowaliśmy specjałów kuchni rumuńskiej - ciorba de burta i mamaliguta oraz miejscowego piwa. Po wyjeździe Sasów już nie produkuje się tu wina. Wyjechaliśmy mijając romskie dzieci bawiące się na ulicy.