Podróż Andaluzja cz. II - Carmona



Po drodze do Carmony zgłodnieliśmy. Zaczęliśmy się rozglądać za miejscem gdzie można było coś przekąsić. Gdzieś przy drodze,  pomiędzy plantacjami pomarańczy znaleźliśmy bar, który skusił nas reklamą Menu del dia 7 euro.  Ale  co to był za obiad, jak dla drwali. No bo wiadomo pracownicy plantacji muszą dobrze i dużo zjeść. Z menu spisanego tylko po hiszpańsku nie dało się nic wyczytać. My chcemy popróbować różnych dań. Kelnerka nie znała angielskiego, ale nie ma problemu wynalazła kogoś kto zrozumiał o co nam chodzi. Przystawka, danie główne, deser i butelka wina lub wody, do tego chleb i tapas za jedyna 7 euro.  Już po przystawce i tapas byliśmy objedzeni, ale jakoś udało nam się upchać resztę. A na odchodne dostaliśmy jeszcze po kieliszeczku likieru. Teraz nie tylko objedzeni ale miło podchmieleni ruszamy dalej.

Carmona niewielkie miasto, ale ile tam pięknych zabytków. Trochę za późno zaczęliśmy zwiedzać, niektóre są już zamknięte albo zaraz będą zamykane. Trzeba wybierać. Ale mimo wszystko warto wejść przez Puerta de Sewilla i pochodzić po wąskich uliczkach starówki.
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona
  • Carmona