Część miasta na wschód od Prospektu Swobody jest bardzo często pomijana przez odwiedzających miasto, zwłaszcza tych, którzy są ograniczeni czasowo. A to błąd!
Poza samym uniwersytetem im. Iwana Franki i przylegającym do niego parkiem, wartym zobaczenia jest między innymi kościół pw. Św. Elżbiety, wybitne dzieło architektury neogotyckiej, którego budowę ukończono w roku 1911. Ta świątynia, podobnie do wielu innych w mieście, również doświadczyła smutnego losu, zamieniając się na długie lata w magazyn. Na szczęście obecnie wróciła w ręce katolików.
Bardzo kontrowersyjnym wg mnie obiektem jest lwowska Cytadela, wybudowana przez Austriaków w połowie XIX wieku. Miejsce, które spełniało niegdyś funkcje twierdzy obronnej i więzienia, w czasach powojennych nie miało szczęścia do gospodarzy - władze miejsckie pozwalały na jej stopniową dewastację. Ratunkiem okazało się przejście obiektu kilka lat temu w ręce prywatn. Ceną za odbudowę okazała się kompletna zmiana przeznaczenia cytadeli. W chwili obecnej mieści się tam hotel oraz siedziba jednego z zachodnich koncernów motoryzacyjnych. Mam co do tego bardzo mieszane odczucia...
I na koniec piękny Dworzec Główny z przełomu XIX i XX wieku. Piękny budynek z bardzo przestronnymi wnętrzami, niestety jego otoczenie bardzo przypomina okolice warszawskiego dworca Stadion - kramy, budy, chaos na przystankach autobusowych.
A może to tak ma właśnie być? Może to dla tego "klimatu" jeździmy chętnie do Lwowa? Może uporządkowany i wypielęgnowany teren nie miałby już takiego uroku. Sam nie wiem... Wiem natomiast, że już po raz drugi doświadczyłem kolorytu tego miasta, które zostaje w pamięci na bardzo długo. I wiem też, że do Lwowa jeszcze wrócę.
PS. Mimo wszystko, ja Euro 2012 we Lwowie jakoś nie widzę... :)