Komentarze użytkownika alefur, strona 113

Przejdź do głównej strony użytkownika alefur

  1. alefur
    alefur (03.10.2014 19:53)
    Gruzini - Adżarowie tylko zewnętrznie przyjęli islam, nie przyjęli zwyczajów np. kobiety nie musiały chodzić pozakrywane. Podobno nawet teraz jeśli jakaś kobieta ma choćby chustę - to nie miejscowa.
  2. alefur
    alefur (03.10.2014 19:50)
    Podobno te w okolicy Batumi są jeszcze lepsze, to był wyraz "gruzińskości" wobec przymusowej islamizacji.
  3. alefur
    alefur (03.10.2014 19:47)
    Piotrze - jak pisałam wszystkie moce stały po stronie "lenistwa" - ale ich choć trochę przechytrzyłam ;-)

    A chmury straszyły, na szczęście tylko 1,5 dnia [nie liczących tych nad górami, tamte były non stop osiem dni].
  4. alefur
    alefur (03.10.2014 19:43)
    Mariusz - do tej pory zawsze mogłam polegać na przewodnikach Wydawnictwa Rewasz. Dużo wiadomości, często odniesienia do rzeczy poza "głównym" nurtem zwiedzania. Ale Gruzji nie polecam, błędy [np z datą chrztu Gruzji], bardzo mało informacji i po za Tbilisi same ogólniki. Zbieram się do napisania do wydawnictwa, że ta pozycja psuje ich dobry wizerunek.
  5. alefur
    alefur (02.10.2014 19:51)
    Dziękuję Ci ślicznie za odwiedziny w Gruzji, za plusy i komentarze. Pozdrawiam serdecznie.
  6. alefur
    alefur (02.10.2014 19:47)
    Jak wylądowaliśmy, to niebo było mało wakacyjne, za to temperatura wody i powietrza nadrabiała.
  7. alefur
    alefur (02.10.2014 19:45)
    Dziękuję za plusiki dla Batumi i Adżarii. Pozdrawiam serdecznie.
  8. alefur
    alefur (02.10.2014 19:44)
    Różnorodność jest tam wszech obecna - ale warto pamiętać, że Batumi nie jest reprezentatywne dla całej Gruzji.
  9. alefur
    alefur (02.10.2014 19:41)
    Różowe Kindzmarauli przywiozłam :)
  10. alefur
    alefur (02.10.2014 19:39)
    Leszku polecam Gruzję - choćby dla spotkania się z ludźmi, którzy szanują Cię za Twoją narodowość, nie wspominając o wspaniałych kościołach z V, VI, X wieku [których niestety nie ma w tej podróżny]

    Czerwone mukuzani stoi i czeka na dobrą okazję. A najlepsze wino piłam "domowe" [no name] w knajpce, w której stołowali się sami Gruzini.