Komentarze użytkownika lmichorowski, strona 131

Przejdź do głównej strony użytkownika lmichorowski

  1. lmichorowski
    lmichorowski (12.02.2016 23:37)
    No nie, PRL-owskie piwo przy nim to był prawdziwy rarytas...
  2. lmichorowski
    lmichorowski (12.02.2016 21:20)
    Dokładnie jest tak, jak mówisz Piotrze. Choć nie podzielam niektórych Waszych poglądów, ale warto zawsze rozmawiać, bo tylko dialog stwarza mozliwość normalnego załatwiania sprawy. Daleki jestem wprawdzie od tego, by od razu wytaczać armaty w postaci oskarżeń o łamanie konstytucji (nawet wśród konstytucjonalistów zdania nie są tu jednoznaczne, choć większość tych znanych opowiada się przeciw nowej ekipie), czy zagrożenie demokracji, W końcu poprzednia ekipa też miała tu sporo na sumieniu. I co? Ano nic. Gdzie byli wtedy przywódcy KODu? Nie przypominam sobie, by mobilizowali choćby 1/4 tych ludzi, co obecnie i grzmieli o łamaniu konstytucji i zamachach na demokrację. Ja nowej władzy - jako zatwardziały konserwatysta - zarzucam raczej zbyt duży populizm (którego nie brak zresztą, także odsuniętej od władzy PO) i rewolucyjny tryb działania. Wydaje mi się, że KOD nie wyznaczy żadnego poważnego trendu w polityce i nie będzie stanowił żadnej rozsądnej opozycji. Programem nie może być jedynie ciągła krytyka (nie zawsze uzasadniona) i zero gotowości do kompromisu. Ten ostatni zarzut kieruję także i do PiSu. A swoją droga, fajnie byłoby, gdyby Polska była monarchią. Przynajmniej głowa państwa nie byłaby (jak wszyscy nasi prezydenci) zakładnikiem tej, czy innej partyjnej kamaryli. Miło było porozmawiać. Pozdrawiam serdecznie. :))
  3. lmichorowski
    lmichorowski (08.02.2016 22:23)
    No, i wszystko jasne... Faktycznie, przypomniały mi sie wspaniałe średniowieczne perskie miniatury przedstawiające postaci ludzkie...
  4. lmichorowski
    lmichorowski (08.02.2016 22:21)
    Choć każde w zasadzie przy swoim zdaniu pozostanie, to jednak taka wymiana poglądów jest cenna, Pozwala spojrzeć na to samo z innego punktu widzenia, poznać argumenty, czasami zgodzić się z nimi (tak, tak - część argumentów Joli przyjmuję, choć nie wyprowadzam z nich aż tak daleko idących wniosków), a czasami nawet zostać przekonanym... Pozdrawiam. :)
  5. lmichorowski
    lmichorowski (08.02.2016 22:15)
    Dokładnie tak, Jolu. Przytacza to powiedzenie (pecunia non olet) Swetoniusz (Gaius Suetonius Tranquillus) w swoich "Żywotach cezarów" przypisując je Wespazjanowi...
  6. lmichorowski
    lmichorowski (08.02.2016 22:07)
    Sorry z "biznesu" zrobił mi się "biznez". Mea culpa!
  7. lmichorowski
    lmichorowski (08.02.2016 22:05)
    Jolu i Piotrze,

    Z pewnością macie oboje wiele racji, jako że jesteście związani zawodowo z edukacją. Ja obserwuję te sprawy nieco z boku rozmawiając czasami na te tematy z żoną nauczycielką i jej koleżankami. I nie mam nic przeciwko temu, by dzieci szły do szkoły (jeśli jest taka wola rodziców, przygotowanie samego dziecka i prawna możliwość) w wieku 5, 6 lub 7 lat. Nie szukałbym tu pola konfliktu, gdy ustawodawca dał taką możliwość. W tym sensie problem wydaje mi się sztuczny. Jedynym faktycznym problemem jest tu organizacyjna strona wdrożenia tego rozwiązania. Ale to już inna bajka. Tylko tyle. Jeszcze raz pozdrawiam. :)
  8. lmichorowski
    lmichorowski (08.02.2016 18:30)
    Piotrze, na wszystkim można zrobić biznez. W południowej części archipelagu Amirantów na Oceanie Indyjskim leży wyspa Marie Louise. Jest ona niską i piaszczystą, koralową skałą, o owalnym kształcie 1250×600 m i wysokości 9 m, której powierzchnia wynosi 52,6 ha. Od końca XIX wieku, wyspa była dzierżawiona i zamieszkała bez przerwy. Główną gałęzią gospodarki wyspy do roku 1963 był eksport guana, który wynosił ok 3000 ton rocznie. Dodatkowymi produktami były kopra i suszona ryba.
  9. lmichorowski
    lmichorowski (08.02.2016 18:23)
    Jolu, nawet jeśli są rodzice, którzy nie mają o tym pojęcia to to, że dziecko pójdzie do szkoły w wieku 7 a nie 6 lat nie stanowi - moim zdaniem - wielkiej krzywdy i nie spowoduje jego intelektualnego zapóźnienia. Ja osobiście posłałbym dziecko do szkoły wcześniej, ale nie wymagałbym tu administracyjnego przymusu. Rodzice z reguły mają jednak większość znajomość swoich dzieci niż np. posłowie, którzy często uchwalają prawo w kwestiach, w których mają dużo mniejsze pojęcie, niż przywołani wyżej rodzice odnośnie możliwości i stopnia rozwoju swych dzieci. To co wprowadził poprzedni rząd było krytycznie oceniane też przez sporą część środowiska nauczycielskiego (wiem, bo żona jest nauczycielką) i nie jest to aż tak jednoznaczne dobrodziejstwo. Dlatego nie podzielam poglądu, że wycofanie się z tej reformy spowodowałoby jakąś katastrofę. I powiem jeszcze raz, że moim (subiektywnym) zdaniem - cały problem z 6 czy 7 latkami jest wydumany, sztuczny i trzecio- lub czwarto-rzędny. A już z pewnością nasze odmienne stanowisko od niektórych (bo nie wszystkich) krajów członkowskich nie doprowadziłoby to do "rozwalenia UE", bo akurat tutaj Unia nie ma prerogatyw władczych. Wydaje mi się, że wcześniej UE padnie na skutek nieodpowiedzialnej polityki narzucanej Unii np. przez p. Merkel nie liczącą się z interesami innych krajów niż z powodu naszych działań... Ale dobrze, że różnimy się poglądami. Ja jestem za taką Unią, o której marzyli jej protagoniści - Henri Spaak, Jean Monnet, Konrad Adenauer i inni, a nie za zbiurokratyzowanym socjalistycznym i bardzo często impotentnym tworem, w który wyrodziła się ona dziś. Miło było powymieniać się poglądami. Pozdrawiam serdecznie...
  10. lmichorowski
    lmichorowski (07.02.2016 23:11)
    Nie bardzo rozumiem, dlaczego mielibyśmy, Jolu, stać się "koniem trojańskim UE" przez to, że rodzice będą decydować, czy posyłać dzieci do szkoły w wieku 6 czy też 7 lat. I nie bardzo rozumiem dlaczego danie rodzicom takiego wyboru ma świadczyć o tym, że nasze dzieci są "nie tylko mniej mądre, ale i bardziej dziecinne niż dzieci na świecie". Wybacz, ale nasze pokolenie edukację szkolną rozpoczynało w wieku 7 lat i mimo tego nie wyrośliśmy na ignorantów i intelektualnych impotentów. Według mnie, cały problem jest wybitnie sztuczny...