Komentarze użytkownika kokopelmana, strona 160
Przejdź do głównej strony użytkownika kokopelmana
-
Zwierzak jesteś a nie Zfiesz! Niech będzie po Twojemu. Ale kiedyś skończą się gotowce. I wtedy wrócę.
-
Komentarz-li to czy też zalążek relacji? Teraz kiedy przeczytałam opis z Marrakeszu będę Cię nękać, gnębić i przypominać. Nie daj się prosić.
-
Dziadku z Ameryki Południowej? To tłumaczy Twoje niecodzienne nazwisko :o)
-
A tak się starałam... Ale inwigiluję dalej: z czyjego strychu? Bo przecież nie ze swojego, za młody jesteś, Zfieszu ;)
-
Witam więc w naszym małym kąciku wzajemnej adoracji :D
Wszystkich chętnych i sympatyków również serdecznie zapraszam.
-
"Hoodoo you do!" - bardzo je lubię.
-
I'm impressed... Kliknęłam w jakąś ładną fotkę z kratą, otworzyłam podróż - widzę znajomy (?) pyszczek Zfiesza, czytam, czytam, zapominam o bożym świecie, coś mi wypada z rąk, nie odrywam wzroku od tekstu - toć to opis nad opisy! Szczerze mówiąc, obejrzałam tylko kilka zdjęć, zostawiając resztę na deser, ale na razie ponoszę w sobie same słowa, nawiasem mówiąc bardzo plastyczne, pełne zapachów (końskiego łajna na przykład) i ciekawych spostrzeżeń. Podoba mi się też udział/postać Oli w tym opisie.
W Marrakeszu byłam tylko 2 dni, ale był to też czas bardzo 'zmysłowy' i strasznie chciałabym tam kiedyś wrócić na dłużej.
-
Mam nadzieję że to metalowa podróba bo inaczej umrę ze strachu. Co za potwornie ohydnie strasznie piękne zdjęcie, brrrrrr! Byłam, widziałam, ale od węży trzymałam się z daleka. Fuj, okropne stworzenia!
-
Mówią że to napój przyjaźni... Tak sobie myślę że jeśli ktoś wypije pierwszy łyk bez wzdrygnięcia to chyba faktycznie musi bardzo lubić oferującego mu mate... Albo jest totalnie nieczuły i na przyjaciela się nie nadaje. Czyli w sumie test bez sensu.
-
Entonces soy estupido... No tak, "mentira comunista", te rzeczy. A skąd Ty je wziąłeś?
-
Zwierzak jesteś a nie Zfiesz! Niech będzie po Twojemu. Ale kiedyś skończą się gotowce. I wtedy wrócę.
-
Komentarz-li to czy też zalążek relacji? Teraz kiedy przeczytałam opis z Marrakeszu będę Cię nękać, gnębić i przypominać. Nie daj się prosić.
-
Dziadku z Ameryki Południowej? To tłumaczy Twoje niecodzienne nazwisko :o)
-
A tak się starałam... Ale inwigiluję dalej: z czyjego strychu? Bo przecież nie ze swojego, za młody jesteś, Zfieszu ;)
-
Witam więc w naszym małym kąciku wzajemnej adoracji :D
Wszystkich chętnych i sympatyków również serdecznie zapraszam. -
"Hoodoo you do!" - bardzo je lubię.
-
I'm impressed... Kliknęłam w jakąś ładną fotkę z kratą, otworzyłam podróż - widzę znajomy (?) pyszczek Zfiesza, czytam, czytam, zapominam o bożym świecie, coś mi wypada z rąk, nie odrywam wzroku od tekstu - toć to opis nad opisy! Szczerze mówiąc, obejrzałam tylko kilka zdjęć, zostawiając resztę na deser, ale na razie ponoszę w sobie same słowa, nawiasem mówiąc bardzo plastyczne, pełne zapachów (końskiego łajna na przykład) i ciekawych spostrzeżeń. Podoba mi się też udział/postać Oli w tym opisie.
W Marrakeszu byłam tylko 2 dni, ale był to też czas bardzo 'zmysłowy' i strasznie chciałabym tam kiedyś wrócić na dłużej. -
Mam nadzieję że to metalowa podróba bo inaczej umrę ze strachu. Co za potwornie ohydnie strasznie piękne zdjęcie, brrrrrr! Byłam, widziałam, ale od węży trzymałam się z daleka. Fuj, okropne stworzenia!
-
Mówią że to napój przyjaźni... Tak sobie myślę że jeśli ktoś wypije pierwszy łyk bez wzdrygnięcia to chyba faktycznie musi bardzo lubić oferującego mu mate... Albo jest totalnie nieczuły i na przyjaciela się nie nadaje. Czyli w sumie test bez sensu.
-
Entonces soy estupido... No tak, "mentira comunista", te rzeczy. A skąd Ty je wziąłeś?