Komentarze użytkownika amused.to.death, strona 106
Przejdź do głównej strony użytkownika amused.to.death
-
-
no....jak widać nie wszystkim majówki odpowiadają...
-
no od razu było wiadomo, które zdjęcie będzie najbardziej popularne...
-
No cóż, mogę tylko podziękować za poglądową lekcję:)
Linka trzeba było z zaproszeniem wysyłać, a nie czekać aż tu trafię (bo co by było, gdybym nie trafiła, hę?)
A co do Janosika, to ja bym się tam jednak wykłócała - jak to NIE NASZ????
:)
Ja to jaskinie akurat średnio lubię (najbardziej na zdjęciach:D), ta akurat ładnie wygląda, ale niektóre są zimne, mokre, ciemne...brrrr.... aż mnie ciarki przechodzą jak wspominam.
-
Ślady tsunami widziałam na Ko Phi Phi rok po. Wciąż przerażające.
-
Ja byłam na przełomie lipca i sierpnia 2007 - dwa czy trzy tygodnie później zaczęły się pierwsze protesty i demonstracje.
-
Jaki bałaganik??
Ja tam widzę kolorową różnorodność...
:)))
-
Czyli można powiedzieć, że w Rangunie każde z nas zrobiło coś czego za zwyczaj nie ma:)))
-
Ja się uparłam na przewodnika, bo przed wyjazdem przez przypadek przeczytałam na lonely planet opinie o takim jednym przewodniku w Rangoonie. I kiedy przyjechałyśmy sam zaczepił nas na ulicy.
Bardzo się upierałam, że potrzebny nam przewodnik, mimo, że moje współtowarzyszki zdecydowanie protestowały. W końcu postawiłam na swoim i wszyscy potem mi przyznali, że to była niezła decyzja, bo facet i świetnie mówił po angielsku i miał niesamowitą wiedzę - spędził z nami w mieście prawie cały dzień, a w samej pagodzie kilka godzin i opowiadał wszystkie.
Tylko poglądy politycznie nam nie odpowiadały:((
My od czasu do czasu bierzemy gdzieś przewodnika i w 99% okazuje się, że zdecydowanie warto.
-
Ach....ja też pamiętam opowieść o podwiezionych autostopowiczkach:)
-
no....jak widać nie wszystkim majówki odpowiadają...
-
no od razu było wiadomo, które zdjęcie będzie najbardziej popularne...
-
No cóż, mogę tylko podziękować za poglądową lekcję:)
Linka trzeba było z zaproszeniem wysyłać, a nie czekać aż tu trafię (bo co by było, gdybym nie trafiła, hę?)
A co do Janosika, to ja bym się tam jednak wykłócała - jak to NIE NASZ????
:)
Ja to jaskinie akurat średnio lubię (najbardziej na zdjęciach:D), ta akurat ładnie wygląda, ale niektóre są zimne, mokre, ciemne...brrrr.... aż mnie ciarki przechodzą jak wspominam. -
Ślady tsunami widziałam na Ko Phi Phi rok po. Wciąż przerażające.
-
Ja byłam na przełomie lipca i sierpnia 2007 - dwa czy trzy tygodnie później zaczęły się pierwsze protesty i demonstracje.
-
Jaki bałaganik??
Ja tam widzę kolorową różnorodność...
:))) -
Czyli można powiedzieć, że w Rangunie każde z nas zrobiło coś czego za zwyczaj nie ma:)))
-
Ja się uparłam na przewodnika, bo przed wyjazdem przez przypadek przeczytałam na lonely planet opinie o takim jednym przewodniku w Rangoonie. I kiedy przyjechałyśmy sam zaczepił nas na ulicy.
Bardzo się upierałam, że potrzebny nam przewodnik, mimo, że moje współtowarzyszki zdecydowanie protestowały. W końcu postawiłam na swoim i wszyscy potem mi przyznali, że to była niezła decyzja, bo facet i świetnie mówił po angielsku i miał niesamowitą wiedzę - spędził z nami w mieście prawie cały dzień, a w samej pagodzie kilka godzin i opowiadał wszystkie.
Tylko poglądy politycznie nam nie odpowiadały:((
My od czasu do czasu bierzemy gdzieś przewodnika i w 99% okazuje się, że zdecydowanie warto. -
Ach....ja też pamiętam opowieść o podwiezionych autostopowiczkach:)
I coca-cola jako przeczyszczacz - wszystko co trzeba jest:)